Jeżeli PiS przeforsuje ustawę o służbie zagranicznej, pozwalającą pozbyć się z MSZ ludzi z przeszłością PRL-owską, SLD zaskarży nowe przepisy do Trybunału Konstytucyjnego - zapowiadają w "Dzienniku" politycy Sojuszu.
Po piątkowej publikacji "Dziennika" o szykowanych przez rząd zmianach w MSZ w szeregach lewicowej opozycji zawrzało: "Próba pozbycia się z dyplomacji ludzi z przeszłością z PRL to stosowanie odpowiedzialności zbiorowej, a na to nie ma zgody" - mówi Tadeusz Iwiński z SLD, zapowiadając zaskarżenie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego.
"To ewidentny przykład czystek i stosowania metod bolszewickich" - wtóruje Dariusz Rosati, b. szef MSZ, eurodeputowany SdPl. Jego zdaniem w doborze kadr powinny liczyć się tylko kompetencje, a nie przeszłość pracowników resortu.
"Nie należy patrzeć na MSZ jak na urząd z XIX wieku, w którym jak ktoś po studiach się znalazł, to wyjdzie po emeryturze i napisze pamiętniki - ripostuje Paweł Kowal, wiceszef MSZ.
Czy nową ustawę poprze PO? - Nie mówimy "tak", nie mówimy "nie" - odpowiada dyplomatycznie Bronisław Komorowski, szef resortu polityki zagranicznej w gabinecie cieni tej partii. "Platforma liczy, że naszymi rękami wyczyści MSZ i przejmie go w następnych wyborach" - ocenia jeden z polityków PiS.
Jednak fachowość nie była dotychczas jedynym kryterium: rezydująca w ambasadzie RP w ważnym kraju azjatyckim radca ds. politycznych przez lata pełniła funkcję kaowca w komendach milicji. Jej mąż, niezweryfikowany pracownik SB, jest na tejże placówce pracownikiem technicznym. Takich przykładów można przytoczyć więcej. I to ma się zmienić - zaznacza "Dziennik".
"To ewidentny przykład czystek i stosowania metod bolszewickich" - wtóruje Dariusz Rosati, b. szef MSZ, eurodeputowany SdPl. Jego zdaniem w doborze kadr powinny liczyć się tylko kompetencje, a nie przeszłość pracowników resortu.
"Nie należy patrzeć na MSZ jak na urząd z XIX wieku, w którym jak ktoś po studiach się znalazł, to wyjdzie po emeryturze i napisze pamiętniki - ripostuje Paweł Kowal, wiceszef MSZ.
Czy nową ustawę poprze PO? - Nie mówimy "tak", nie mówimy "nie" - odpowiada dyplomatycznie Bronisław Komorowski, szef resortu polityki zagranicznej w gabinecie cieni tej partii. "Platforma liczy, że naszymi rękami wyczyści MSZ i przejmie go w następnych wyborach" - ocenia jeden z polityków PiS.
Jednak fachowość nie była dotychczas jedynym kryterium: rezydująca w ambasadzie RP w ważnym kraju azjatyckim radca ds. politycznych przez lata pełniła funkcję kaowca w komendach milicji. Jej mąż, niezweryfikowany pracownik SB, jest na tejże placówce pracownikiem technicznym. Takich przykładów można przytoczyć więcej. I to ma się zmienić - zaznacza "Dziennik".