Pilne spotkanie w Kancelarii Premiera rozpoczęło się w niedzielę 26 marca i według izraelskich mediów miało być kontynuowane kolejnego dnia. Benjamin Netanjahu zaprosił do siebie przedstawicieli kilku resortów, by raz jeszcze przedyskutować zmiany w wymiarze sprawiedliwości, przeciwko którym na ulicach kraju protestują setki tysięcy osób.
Władze Izraela ugną się pod presją i porzucą reformę?
Na spotkaniu u premiera pojawili się minister sprawiedliwości Jariw Lewin, minister planowania strategicznego Ron Dermer, minister edukacji Jo’aw Kisz oraz minister finansów Becalel Smotricz. Według źródeł w prawicowej, nacjonalistyczno-konserwatywnej partii Likud, Dermer i Kisz doradzali Netanjahu wstrzymanie kontrowersyjnej reformy.
Z kolei minister sprawiedliwości Jariw Lewin naciskał na kontynuowanie prac legislacyjnych. Miał zagrozić rezygnacją i wyjściem z rządu, jeśli projekt zmian w wymiarze sprawiedliwości zostałby teraz odrzucony. Ynet nie podał informacji na temat efektów niedzielnego spotkania. Dziennikarze portalu zaznaczali jedynie, że w poniedziałek w gabinecie premiera mieli spotkać się liderzy koalicji rządzącej.
Wielkie protesty w Izraelu
Do masowych demonstracji w Izraelu dochodziło już pod koniec lutego. Na ulice wyszło wtedy, według organizatorów manifestacji, około 300 tysięcy osób, z czego nawet 160 tysięcy mogło protestować w Tel Awiwie. Do tej pory nie powstrzymywało to jednak rządzącej koalicji, która kontynuowała prace nad wdrożeniem radykalnego pakietu reform.
„Skrajnie prawicowa koalicja premiera Benjamina Netanjahu nadała priorytet kontrowersyjnym propozycjom zmian w wymiarze sprawiedliwości” – zauważał „The Times of Israel”. Jak czytamy dalej, szeroko zakrojone reformy mają sprawić, że rząd przejmie kontrolę m.in. nad powoływaniem sędziów do Sądu Najwyższego. Pojawiają się również doniesienia, że uchwalone zostaną przepisy znacznie ograniczające okoliczności, w których dopuszczalne jest odwołanie urzędującego premiera.
Krytycy reformy alarmowali, że podważy ona demokratyczne zasady w Izraelu oraz naruszy system kontroli i równowagi w państwie, przyznając pełnię władzy rządzącej koalicji i pozostawiając bez ochrony prawa jednostki i mniejszości. „The Times of Israel” zauważał, że wśród protestujących są czołowe osobistości życia publicznego, w tym prawnicy, ekonomiści, biznesmeni i przedsiębiorcy. W protestach brał udział również były premier i obecny lider opozycji Jair Lapid.
Odwołanie ministra obrony
Premier Izraela Benjamin Netanjahu odwołał już ministra obrony Joawa Galanta, który apelował do rządu, aby wstrzymał się z wprowadzeniem kontrowersyjnej reformy sądownictwa. – Podział w narodzie przeniknął głęboko do sił zbrojnych i do osób stojących wysoko w strukturach sił obronnych – to wyraźne i poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa Izraela. Nie pozwolę na to – mówił Galant w swoim sobotnim oświadczeniu.
– Oświadczam, że dla bezpieczeństwa Izraela, dla dobra naszych synów i córek, proces legislacyjny powinien zostać zatrzymany – dodawał.
Pomimo gwałtownych protestów Benjamin Netanjahu zapowiedział, że w najbliższych dniach rząd przyjmie punkt ustawy, który daje koalicji rządzącej niemal całkowitą kontrolę nad nominacjami sędziowskimi. W projekcie ustawy pojawił się także m.in. zapis dający możliwość uchylania orzeczeń Sądu Najwyższego większością 61 głosów w 120-osobowym parlamencie.
twitterCzytaj też:
Gwałtowne protesty w Tel Awiwie. „Kraj jest na krawędzi wojny domowej”Czytaj też:
Przełomowa umowa Polski z Izraelem. Jej zawieszenie było skutkiem pogorszenia relacji