Elitarna jednostka w okolicy Doniecka prosi Władimira Putina o pomoc. „Grozili, że nas zastrzelą”

Elitarna jednostka w okolicy Doniecka prosi Władimira Putina o pomoc. „Grozili, że nas zastrzelą”

Władimir Putin
Władimir Putin Źródło: kremlin.ru
Rosyjscy żołnierze w apelu do Władimira Putina ujawnili szczegóły walk pod Donieckiem. Dowództwo wysłało ich niemal na pewną śmierć i postawiło oddziały zaporowe, aby nie mogli się cofnąć. „Po prostu zostaliśmy tam wyrżnięci” – mówił jeden z nielicznych ocalałych.

W sieci pojawiło się nagranie rosyjskich żołnierzy z oddziału „Sztorm” do . Na początku jednostka miała liczyć 161 osób, ale obecnie pozostały jej „resztki”. Na filmie widać około 20 mężczyzn. Głos zabiera dowódca oddziału Jurij Nikołajewicz. Tłumaczy, że żołnierze dostali rozkaz zdobycia wsi Wiodane w obwodzie donieckim. Dowódca mówił o trudnościach, które wyszły na jaw w trakcie misji i z którymi musiał zmierzyć się jego oddział.

Nikołajewicz zdradził, że mimo problemów jego przełożeni kazali im iść naprzód, nie zważając na karabiny maszynowe, moździerze i czołgi. Jednostka przez dwa tygodnie miała znajdować się pod „otwartym odstrzałem artylerii i poniosła olbrzymie straty”. Zabite miały zostać 22 osoby, a kolejne 34 poniosły obrażenia. Mężczyzna ujawnił też, że podczas akcji zginał dowódca kompanii.

Apel zdesperowanych Rosjan do Władimira Putina. Mocne słowa o dowództwie

Dowódca oddziału „Sztorm” zdradził, że miało dojść do ewakuacji żołnierzy, ale postawiono oddziały zaporowe, które „nie pozwoliły im opuścić pozycji”. Nikołajewicz mówił, że mężczyznom grożono śmiercią. Inny z żołnierzy dodał, że „grozi im ogromne niebezpieczeństwo”. Dowódca oddziału „Sztorm” kontynuując swój monolog, zwrócił się do Putina z prośbą „o pomoc w trudnej sytuacji”. Przekonywał, że jego ludzie „wykonali zadanie, podczas gdy inni wchodzili tam i uciekali”.

Głos zabrał też mężczyzna, który przedstawił się jako major Rakow Wiktorowicz. Tłumaczył, że jest z Kaliningradu, ale został przydzielony do tej jednostki. Przyznał, że „nie widział dowództwa ani rozkazów”. Wiktorowicz mówił także o wyłudzaniu pieniędzy przez dowództwo. Zadeklarował, że nie były to pojedyncze przypadki. Ujawnił, że rannych, którzy trafiali do szpitala, wypisywano po trzech dniach bez udzielania pomocy i wysyłano na front.

Skarga do Władimira Putina. Rosyjscy żołnierze sami opłacili leczenie w szpitalu i po trzech dniach wrócili na front

Kolejny z żołnierzy dopowiedział, że pobierano za to 20 tys. rubli (ok. 1135 złotych). Wiktorowicz nazwał dowództwo grupą przestępczą. „Prawda powinna zwyciężyć” – zaznaczył. Następny z członków oddziału „Sztorm” powiedział, że formalnie grupa „wciąż znajduje się na szkoleniu w Kaliningradzie”. – To tak, jakby nas tu w ogóle nie było – dodał. – Po prostu zostaliśmy tam wyrżnięci, chcieli nas zniszczyć – mówił Nikołajewicz. Wiktorowicz podkreślił, że „szturm nie miał sensu”.

Żalił się, że „ludzie są porzucani w okopach bez dokumentów”. Osoba nagrywająca wideo dodała, że według rosyjskich mediów oddział „Sztorm” we wsi Wiodane „naciera z sukcesami”. Analitycy białego wywiadu ustalili, że jeden z mężczyzn widoczny na nagraniu to Siergiej Moldanow i pochodzi z Archangielska. Trwające 7,5 minuty wideo obejrzano co najmniej 1,5 mln razy.

twitterCzytaj też:
Kremlowskie elity obrażają Putina za plecami. Wypłynęło mocne nagranie
Czytaj też:
Ujawniono zbrodniczy plan Putina. Może za tym stać podległa mu służba