Agnieszka Szczepańska, „Wprost”: Rolnicy – bo burzliwych naradach w ramach „okrągłego stołu” – zawarli porozumienie z rządem. Ale chyba jest za wcześnie, by mówić o przełomie?
Artur Balazs: Doszło raczej do zawieszenia broni. Rząd powinien teraz zrobić wszystko, by jak najszybciej zrealizować to, do czego się zobowiązał.
Premier ogłosił, że rząd przekaże list do Komisji Europejskiej „z żądaniem natychmiastowego działania, wykorzystania wszystkich instrumentów, dostępnych procedur i przepisów”, aby ograniczyć wpływ zboża ukraińskiego na rynki krajów sąsiadujących z Ukrainą.
Zamiast pisać listy do Brukseli, powinien natychmiast jechać na rozmowę, bo sprawa jest priorytetowa, a determinacja rolników przybiera na sile. Unia Europejska otworzyła tę granicę z Ukrainą na bezcłowy import w czasie blokady na eksport zboża z Ukrainy przez Morze Czarne. Obecnie blokady nie ma, więc KE powinna wyrazić zgodę na korektę tamtej decyzji. Przy pomocy UE, dopłacie do eksportu, moglibyśmy wreszcie uwolnić magazyny od zalegającego zboża.
Mówił pan o determinacji rolników, jak pan ocenia to, co wydarzyło się podczas środowych obrad?
Pokazali ogromną siłę, nie dali się podzielić. Wszystkie organizacje – przy mobilizacji Kołodziejczaka – zostały na drugą turę rozmów. Najbliższe dni powinny pokazać efekt tych rozmów.
Jeśli problem nie zostanie rozwiązany, spodziewam się niewyobrażalnych napięć z rolnikami, gdyż poczują się oszukani.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.