O taśmach, które rzekomo trzyma w swym sejfie szef Samoobrony Andrzej Lepper napisało wtorkowe "Życie Warszawy". Według gazety, jest ich kilkanaście, a ich treść ma być kompromitująca dla PiS i premiera.
Wiceszef Samoobrony Janusz Maksymiuk zastrzegł, że nagrania nie pochodzą z posiedzeń rządu, ani z rozmów prywatnych. "Rozmawiałem z Andrzejem Lepperem, który zapewnił mnie, że nigdy nie posunął się do takich działań. To są innego rodzaju taśmy" - dodał Maksymiuk. Nie chciał jednak zdradzić żadnych innych szczegółów.
Wieczorem w TVN24 Maksymiuk powiedział, że nie wie, co jest na taśmach. Jak mówił, mogą to być sprawy gospodarcze, polityczne, obyczajowe.
Na pytanie, czy w przyszłym tygodniu taśmy zostaną ujawnione, Maksymiuk powiedział: "wcześniej była wypowiedź pana premiera Kaczyńskiego, że ma też +porażające+ informacje (o Lepperze)".
"Pan Andrzej Lepper na pewno je ujawni (taśmy), po ujawnieniu tych +szokujących+ informacji. To nie jest warunek ale - myślę - jakaś kolejność rzeczy" - dodał wiceszef Samoobrony.
Taśm nie widzieli inni politycy Samoobrony: rzecznik partii Mateusz Piskorski i bliscy współpracownicy lidera Samoobrony - Krzysztof Sikora oraz wiceszef partii Krzysztof Filipek. Ale, słyszeli od nich od Leppera.
Według Piskorskiego, Lepper ujawni je po wyjściu ze szpitala - szef Samoobrony przeszedł we wtorek operacją "naczyniową" w warszawskim Szpitalu Bródnowskim.
Rzecznik Samoobrony powiedział, że Lepper ujawni, w jaki sposób premier zamierzał zwalczać "wrogów politycznych" - polityków opozycji i koalicji. Dodał, że chodzi także o akcje przeciwko "niewygodnym dziennikarzom". Zaznaczył jednocześnie, że utajnione zostaną fragmenty nagrań objęte tajemnicą państwową.
Ujawnienie "porażających" wiadomości na temat J. Kaczyńskiego, PiS i działań CBA zapowiedział sam Lepper po niedzielnej Radzie Krajowej swej partii. Powiedział wtedy, że opublikuje je "w stosownym czasie, w stosownym miejscu".
"Andrzej Lepper robi wszystko, aby odwrócić uwagę opinii publicznej od sedna afery gruntowej i +seksafery+" - skomentował sprawę taśm poseł PiS Karol Karski. Według niego, Lepper "rozpaczliwie" walczy w tej chwili o wolność osobistą; o to, czy będą mu postawione zarzuty prokuratorskie, czy nie".
"Tonący brzytwy się chwyta" - komentował z kolei minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Jego zdaniem, zapowiedzi ujawnienia taśm, mogą być objawem "emocji, które wywołuje trudna sytuacja koalicjantów", a pod wpływem emocji - jak dodał - "często ludzie mówią rzeczy nierozsądne, nie zawsze zgodne z prawdą".
Koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann powiedział w TVN24, że sprawa taśm to "program Klewki-bis". "On się bardzo odpowiedzialności karnej obawia i za wszelką cenę chce jej uniknąć - mówił Wassermann o Andrzeju Lepperze. "Tonący brzydko się chwyta" - dodał. Zwrócił uwagę, że nagranie posiedzenia rządu byłoby przestępstwem. Zaprzeczył sugestiom Samoobrony co do prowokacji służb specjalnych wobec opozycji oraz by Leppera podsłuchiwano w ramach akcji CBA w resorcie rolnictwa.
W istnienie taśm wątpi, wyrzucony niedawno z Samoobrony, eurodeputowany Ryszard Czarnecki. "Taśmy nie istnieją. Mogę te informacje skomentować jednym zdaniem - +baju, baju będziesz w raju+" - powiedział Czarnecki.
Z kolei wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO) pytany przez dziennikarzy, czy wierzy w istnienie nagrań Leppera, powiedział, że "żyjemy w takim kraju, w którym każdy gromadzi teraz jakieś taśmy, tasiemki, haki, haczyki".
Zdaniem Komorowskiego, nie tylko ewentualne ujawnienie tych taśm, ale sam fakt zapowiadania, że się ich użyje świadczy o tym, że nastąpiło "kompletne skundlenie polskiego życia politycznego". Dodał jednak, że opinia publiczna ma prawo wiedzieć, czy te taśmy istnieją i jeśli tak, to co na nich jest.
O taśmach nie słyszał szef LPR Roman Giertych. Liga, której Zarząd Główny rozmawiał we wtorek o polityce społecznej państwa, podtrzymała opinię o potrzebie rekonstrukcji rządu. Giertych ocenił w radiowych "Sygnałach dnia", że premier nie jest w stanie zbudować większości w Sejmie, dlatego potrzebne są rozmowy na temat rekonstrukcji gabinetu.
"Myślę, że ktoś musiał panu premierowi powiedzieć prawdę - prawda jest obecnie taka, że rząd, w wyniku działań pana premiera, stracił większość w parlamencie i chyba nie ma szans, aby ją odzyskał. Jeżeli rząd traci większość w parlamencie, to naturalne są próby poszukiwania takiego układu politycznego, który zbuduje większość" - mówił Giertych.
Dodał, że nie wyklucza żadnej z kandydatur na nowego szefa rządu, wymienianych w mediach - ani Kazimierza Marcinkiewicza, ani Zbigniewa Ziobro czy Pawła Zalewskiego. Zwrócił uwagę, że decyzja w tej sprawie należy do PiS.
Stanowisko Ligi skrytykował we wtorek Karol Karski. Jak powiedział, "z przykrością" stwierdza, iż LPR nie zaangażowała się, jako element LiS (Ligi i Samoobrony - ugrupowania, które mają stworzyć obie partie) w tonowanie sytuacji, w przekonywanie Samoobrony do uspokojenia i racjonalnego postępowania. Jego zdaniem, Liga postanowiła wziąć udział w "medialnym spektaklu sezonu ogórkowego".
Karski podkreślił, że cierpliwość PiS nie jest nieograniczona. Jak powiedział, tym ograniczeniem jest dzień 22 sierpnia, kiedy to okaże się, czy rząd J. Kaczyńskiego ma większość w Sejmie, czy nie.pap, ss, ab