Kaczmarek w specjalnym oświadczeniu przesłanym PAP zaprzeczył, by był źródłem przecieku. "W sprawie dotyczącej operacji specjalnej prowadzonej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne jest wiele niejasności. W kręgu podejrzanych znajdują się również inni ministrowie" - podkreślił.
Zaznaczył też, że "pod kierownictwem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro nie ma szans na wyjaśnienie tej sprawy". "Niezbędne jest powołanie Sejmowej Komisji Śledczej" - dodał.
Akcja CBA zakończyła się zatrzymaniem i aresztowaniem dwóch osób oraz dymisją Andrzeja Leppera. Śledztwo w sprawie przecieku, który spowodował jej przerwanie - nie doszło do kontrolowanego wręczenia łapówki - prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Premier mówiąc o okolicznościach odwołania Kaczmarka podkreślił, że we wtorek pojechał specjalnie do Warszawy, żeby przeprowadzić z nim rozmowę. "W trakcie tej rozmowy zostałem wprowadzony w błąd. Pytałem o pewne sprawy, o pewne fakty, które znałem i zostały mi te fakty inaczej przedstawione, niż z całą pewnością zostało to ustalone" - powiedział Kaczyński. "Chciałem się przekonać czy jest szczery i czy mówi prawdę, bo gdyby mówił prawdę to przekonałbym się, poczekałbym z tą decyzją" - podkreślił.
Premier zaznaczył też, że ta dymisja jest dla niego osobiście przykra. "Kaczmarek należał do ekipy, która się uformowała, gdy ministrem sprawiedliwości był obecny prezydent i chociaż nie poszedł z nami do parlamentu, pozostał w prokuraturze i także za rządów pana Leszka Millera pełnił eksponowane stanowisko, to mieliśmy do niego zaufanie. To zaufanie - chociaż nie chcę tego teraz ostatecznie rozstrzygać - zostało nadużyte i to nadużyte niezwykle wręcz drastycznie" - dodał.
Kaczyński zapowiedział, że zostaną też podjęte decyzje w sprawie komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego.
"Nowy komendant główny policji czy też osoba, które będzie pełniła obowiązki, to jest już decyzja nowego ministra spraw wewnętrznych" - powiedział premier. Sam Kornatowski w rozmowie z PAP zapowiedział, że poda się do dymisji.
Kaczmarek został szefem MSWiA po tym jak z funkcji tej odwołany został Ludwik Dorn. Przyczyną tamtej dymisji - jak tłumaczył sam Dorn - była jego odmienna od premiera opinia w sprawie resortowej. Nieoficjalnie mówiło się jednak, że było to spowodowane złym przebiegiem współpracy pomiędzy Dornem a ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro.
Janusz Kaczmarek przed objęciem stanowiska ministra SWiA był prokuratorem krajowym. W latach 1988-93 pracował w Prokuraturze Rejonowej w Gdańsku, a od 1991 pełnił w niej funkcję zastępcy prokuratora rejonowego. Od 1993 r. do 2000 r. był szefem Prokuratury Rejonowej w Gdyni, po czym został prokuratorem okręgowym w Gdańsku.
Gdy ministrem sprawiedliwości został Lech Kaczyński, w 2001 r. Kaczmarek został powołany na funkcję zastępcy prokuratora generalnego. Nadzorował wtedy najpoważniejsze śledztwa. Jedno z nich - w sprawie Centrozapu, w ramach którego, na polecenie prokuratury zatrzymano oficera katowickiej delegatury Urzędu Ochrony Państwa - wywołało konflikt między kierowanym przez Kaczyńskiego resortem, a koordynatorem służb specjalnych Januszem Pałubickim i ministrem SWiA Markiem Biernackim. Ówczesny premier Jerzy Buzek odwołał wówczas Kaczyńskiego z funkcji ministra.
Po odejściu Kaczyńskiego z rządu, od sierpnia 2001 r. Kaczmarek został wicedyrektorem Biura Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej.
Po objęciu władzy przez ekipę Leszka Millera, Kaczmarek, będący nominalnie prokuratorem Prokuratury Krajowej, w 2002 roku został przesunięty na stanowisko prokuratora apelacyjnego w Gdańsku.
Do "krajowej" Kaczmarek wrócił jesienią 2005 r. Na wniosek Zbigniewa Ziobry 31 października 2005 r. premier Kazimierz Marcinkiewicz powołał go na stanowisko Prokuratora Krajowego.ab, pap