– Życzę wam pokoju i zdrowia. Wszystko inne znajdziemy. Jeśli nie znajdziemy, jak często mawiam, to kupimy. Zdrowia nie da się kupić. Widzicie, co się dzieje wokół was, a nas kosztuje to ogromny wysiłek, aby zachować pokój na naszej ziemi. Jeśli wszyscy zrobimy to, co do nas należy, zachowamy go. Dokonamy rzeczy niemożliwych. W tej sytuacji zachowamy pokój na tej ziemi, w czasie, gdy rzeczy wokół nas zmieniają się w zadziwiającym tempie – mówił Łukaszenka 16 kwietnia, nie odnosząc się słowem do rosyjskiej agresji w Ukrainie.
– Wielu, będąc niepewnymi, nie planuje swojej długoterminowej przyszłości, ponieważ nie rozumieją, co stanie się jutro. Jutro wszystko będzie dobrze. Bądźcie tego pewni – zapewnił białoruski przywódca. Podziękował rodakom za zaufanie, jakim obdarzyli go wiele lat temu, za to, co dla niego zrobili w życiu. – Nie powiem, że to było dolce vita. Ale mamy to, co mamy – powiedział.
Biełta pisze, że życzył wszystkim pokoju, spokoju, szczęścia, a przede wszystkim zdrowia, zwłaszcza dzieciom.
Wojna w Ukrainie. Białoruś bazą wypadową dla rosyjskich wojsk–
Już w pierwszych dniach pełnoekranowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę Białoruś użyczyła okupantom swojego terytorium, aby z niego rozpoczęli ofensywę w kierunku Kijowa. Plan Kremla zakładał przejęcie kontroli nad stolicą zaatakowanego państwa w ciągu kilku dni, a następnie miały tam zostać zainstalowane marionetkowe, podporządkowane Moskwie, władze. Od początku działaniom Moskwy towarzyszyły spekulacje, czy Białoruś podejmie decyzję o aktywnym włączeniu się w konflikt i wysłaniu na front własnych żołnierzy.
– Jestem gotów walczyć ramię w ramię z Rosjanami tylko w jednym przypadku: jeśli chociaż jeden żołnierz z obcego kraju postawi stopę na terytorium Białorusi i będzie chciał zabić moich ludzi – powiedział Łukaszenka blisko rok po rozpoczęciu przez Rosję pełnoskalowej agresji na Ukrainę.
Czytaj też:
Łukaszenka przywołał słowa Putina. Domaga się gwarancji bezpieczeństwaCzytaj też:
Czołgi przy granicy z Litwą. Łukaszenka testuje możliwości armii