- Często zdarza się tak, że niespodziewanie muszę pojawić się w Sejmie, a żona jest zajęta, więc muszę zająć się dzieckiem. Chciałbym je móc gdzieś przewinąć - mówi. Parda znalazł już sojusznika. Poseł Samoobrony Grzegorz Skwierczyński miesiąc temu został ojcem, również Antoniego. - Pamiętam, jak raz żona poszła na zakupy, ja zostałem w biurze poselskim z synkiem i nie miałem gdzie zmienić mu pieluchy. Dobrze by było, gdyby w Sejmie pojawiła się taka możliwość - mówi.
Na razie jednak nie wiadomo, czy marszałek poprze tę inicjatywę, bo jest na urlopie. - Na pewno się z nią zapozna - zapewnia Witold Lisicki, rzecznik Ludwika Dorna.
Parda wyobraża sobie dwa sposoby zamontowania w Sejmie przewijaka. - Mógłby być stojący lub przymocowany do ściany i w razie potrzeby rozkładany - wyjaśnia. Jego zdaniem, przewijak powinien stać w koedukacyjnej toalecie tak, by mogli z niego korzystać zarówno ojcowie, jak i mamy. Poseł LPR szacuje, że koszt takiego przewijaka to ok. 250 zł. Pomysł Pardy bardzo spodobał się Tadeuszowi Cymańskiemu z PiS, który jest ojcem piątki dzieci. - Taki przewijak w dużych instytucjach powinien być standardem. Sam zabieram często dzieci do Sejmu i muszą na przykład czekać na mnie na korytarzu lub w sekretariacie, bo nie ma dla nich kącika - żali się Cymański.
pap, ss