Przypomnijmy: w ubiegły wtorek, 18 kwietnia, Władimir Putin przybył z niezapowiedzianą wizytą na okupowane przez Rosjan terytoria Ukrainy.
Gdzie na Ukrainie pojawił się Putin?
Jak wynika z komunikatu opublikowanego przez służbę prasową Putina, miał on odwiedzić sztab zgrupowania wojsk „Dniepr” oraz sztab Gwardii Narodowej „Wostok”. Wynika z tego, że był on obecny w obwodach chersońskim i ługańskim.
„Na spotkaniu w sztabie grupy wojsk Dniepr omówiono sytuację na kierunku chersońskim i zaporoskim. Prezydent wysłuchał meldunków dowódcy wojsk powietrznodesantowych generała pułkownika Mychajło Teplińskiego, dowódcy grupy wojsk Dniepr generała pułkownika Olega Makarewicza i innych dowódców” – czytamy w komunikacie służby prasowej Putina.
Była to kolejna wizyta satrapy Kremla na okupowanych przez Rosję terytoriach Ukrainy. W marcu pojawił się m.in. w Mariupolu w obwodzie donieckim, który na skutek wielotygodniowych szturmów Rosjan został obrócony w niemal całkowitą ruinę.
Zamiast Putina wysłano jego sobowtóra?
Tuż po wtorkowej wizycie Putina pojawiły się spekulacje, że w rzeczywistości była ona mistyfikacją. Zamiast przywódcy Rosji ze wspomnianymi sztabowcami miał spotkać się jego sobowtór. Jest o tym przekonany m.in. szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow, który podkreśla, że Putin jest znany z panicznego strachu o swoje zdrowie i życie.
– Cóż, po pierwsze, nie było tam żadnego Putina. To jest powszechnie znany fakt. Aby porozumieć się z prawdziwym Putinem, trzeba spędzić co najmniej 10-14 dni na kwarantannie. Nie było tam Putina. Był zwykły sobowtór, którego ma więcej niż jednego, co zresztą powszechnie wiadomo – skwitował ukraiński polityk.
Pieskow: Bardzo dziwne
Jak donosi rosyjski portal Kommiersant, w czwartek, 20 kwietnia, odbyła się konferencja prasowa z udziałem rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa. Dziennikarze poprosili go komentarz ws. doniesień o pojawieniu się na Ukrainie sobowtóra Putina. Odpowiedź Pieskowa była nadzwyczaj krótka.
– Mogę ocenić to stwierdzenie, tak samo jak wy, czyli nazwać to bardzo dziwnym – skwitował rzecznik Kremla.
Ponadto oświadczył, że jednym z celów tzw. specjalnej operacji wojskowej – jak rosyjska propaganda określa napaść na Ukrainę – pozostaje niedopuszczenie, aby Ukraina została przyjęta do Sojuszu Północnoatlantyckiego.
– W przeciwnym razie stanowiłoby to wielkie zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego kraju – uzupełnił Pieskow.
Czytaj też:
„Głośna rezygnacja w armii Putina”. Odchodzi dowódca Floty PacyfikuCzytaj też:
Niespodziewana wizyta w Kijowie. Są pierwsze zdjęcia!