O ratowaniu Żydów przez Polaków podczas okupacji niemieckiej

O ratowaniu Żydów przez Polaków podczas okupacji niemieckiej

Pomyślałem niedawno o mojej babci, mamie ojca. Było to po tym, jak kolejny profesor (ale tym razem pani) zrobił z Polaków naród antysemitów. Takie słowa obrażają pamięć nie tylko Polaków, którzy masowo ratowali Żydów, ale też tych Żydów, którzy dzięki temu przeżyli.

A pomyślałem o mojej babci Bronisławie Czarneckiej, bo w mieszkaniu moich dziadków w Warszawie, przy ulicy Wareckiej 9, ukrywały się pierwszą noc lub pierwsze noce żydowskie dzieci szmuglowane z getta. Bronisława Czarnecka ani jej mąż, a mój dziadek Henryk Karol Czarnecki, nie dostali nigdy medalu „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata".

Dziadek, w II Rzeczypospolitej dyrektor teatrów w kilku miastach w Polsce nie doczekał nawet jego ustanowienia, ciężko pobity przez UB na przesłuchaniu zmarł w Częstochowie w 1947 roku. Babcia, dużo młodsza od dziadka, przeżyła go o blisko pół wieku, dożywając sędziwego wieku. Pamiętam nasze rozmowy: jakże oburzały ją zarzuty wobec Polaków o antysemityzm. Przecież ona ryzykowała życiem swoim, męża i ich synka, mojego późniejszego ojca.

Taka była moja rodzinna tradycja „po mieczu". A „po kądzieli", czyli ze strony mamy było to samo.

Rodzony brat mojej babci, matki mamy, Franciszki Bielińskiej z domu Zbijewskiej, Walery Zbijewski, wraz ze swoją żoną Marylą z domu Prosnak, ukrywali przez wiele miesięcy żydowską dziewczynkę. On – bankowiec, ona – pianistka i nauczycielka muzyki. Doczekali się medalu „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". Dostali go pośmiertnie, ale dostali. Izrael oboje uhonorował. Na ręce wnuka Wojciecha Zbijewskiego to odznaczenie w izraelskiej ambasadzie w USA wręczono dopiero osiem lat temu, w obecności samego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Baracka Obamy. 44. w dziejach prezydent USA wygłosił nawet przemówienie, odnoszące się do dziadka Walerego i babci Marylki.

Brata babci pamiętam. Imponowało mi, że mnie 10- czy 12-latka traktował jak dorosłego – rozmawiając jak z dorosłym. Z tego, co do mnie mówił, nie wszystko wtedy rozumiałem. Dane mi było jego opowieści zrozumieć po latach. Jak choćby tą z 1920 roku. Walery Zbijewski jako uczeń poszedł na ochotnika na wojnę z bolszewikami. Okazało się, że świetnie strzela i wkrótce walczył za ojczyznę jako strzelec wyborowy (teraz wszyscy mówią: „snajper"). Opowiadał mi, jak zastrzelił pierwszego wroga. Też strzelca wyborowego, który strzelał do naszych z kościelnej dzwonnicy. Poczuł smutek, że zabił człowieka... Dziwiłem się dziadkowi Waleremu, że miał wątpliwości, gdy na wojnie zabił „ruska". Po latach zrozumiałem te moralne rozterki polskiego inteligenta...

Oskarżenia Polaków o antysemityzm, które padły na antenie TVN, traktuję jako rzecz absolutnie oburzającą, ale odbieram je nie tylko jako Polak, ale też jako człowiek, który ma obowiązek kłaniać się jakże godnej historii swoich przodków...

Źródło: Wprost

Ostatnie wpisy

  • Niemcy wybrali24 lut 2025, 14:45Wybory w Niemczech? „Keine Uberraschung"– bez niespodzianki.
  • Polska, USA: Korepetycje dla sekretarza Hegsetha17 lut 2025, 9:45Polska nie gra w tej samej lidze co USA, ale powinniśmy znać swoją wartość.
  • Grunwald Trumpa10 lut 2025, 8:39Polska po wiekopomnym zwycięstwie nad tradycyjny wrogiem z Zachodu - w tamtym czasie pod postacią Zakonu Krzyżackiego – w 1410 roku pod Grunwaldem nie poszła za ciosem i mieliśmy z Krzyżakami problemy jeszcze przez ponad 100 lat. Nie wiem, czy...
  • USA: Gorąca polityczna zima...3 lut 2025, 8:54Dzieje się w USA po inauguracji Trumpa, oj,dzieje! Jest zupełnie jak u Alfreda Hitchcocka – co prawda reżysera angielskiego, ale od 56. roku życia obywatela amerykańskiego, który zresztą w Stanach Zjednoczonych zmarł (oczywiście w Mekce tamtejszej...
  • Obama, wuj Walery i żydowska dziewczynka27 sty 2025, 8:51Dokładnie dziś mija 9. rocznica symbolicznej dla mojego kraju, ale także dla mojej rodziny i pewnej uroczystości w Waszyngtonie.