W ubiegły weekend prezes PiS Jarosław Kaczyński przedstawił kilka poważnych obietnic wyborczych. Jedną z nich było zwiększenie świadczenia na dzieci z 500 do 800 złhttps://www.wprost.pl/polityka/zwiększenie świadczenia na dzieci z 500 do 800 zł. Wyczekiwana waloryzacja miałaby nastąpić jednak dopiero 1 stycznia. Dlaczego trzeba czekać tak długo?
Maliszewski o 800+: Wszystko musi mieć odpowiedni czas
– Wszystko musi mieć odpowiedni czas. Tym odpowiednim czasem wprowadzenia 800 plus jest taka sytuacja, kiedy inflacja będzie spadać, kiedy ta sytuacja, jeżeli chodzi o rynki i inflację, będzie się stabilizować. Wówczas możemy dać te dodatkowe ok. 2 mld złotych miesięcznie do kieszeni Polaków – tłumaczył Norbert Maliszewski.
Przekonywał, że „większość osób jest bardzo spójna w prognozach”, więc nie trzeba się martwić ewentualnym utrzymaniem inflacji na dotychczasowym poziomie. Dodawał, iż odpowiednie wyczekanie na moment waloryzacji 500+ sprawi, że nie będzie ona stanowiła istotnego impulsu inflacyjnego.
– Dobrze widać, jakie są powody tej inflacji. Ona w dużej mierze jest importowana. O inflacji stanowiły wysokie ceny nośników energii, paliw, ale też żywności. Widzimy, że jeżeli te ceny spadają, to także inflacja w Polsce spada, aż w końcu będzie miała charakter jednocyfrowy – wyjaśniał rządowy ekspert.
800+ już pewne? „Te słowa są wyryte w kamieniu”
Przedstawiciel obecnej władzy zapewniał, że 800+ będzie wprowadzone. – Te słowa są wyryte w kamieniu, bo my jesteśmy partią, która jest wiarygodna. Jeśli powiedzieliśmy, że będzie 500 plus, to było 500 plus. Jeżeli powiedzieliśmy, że będzie 800 plus, to będzie – podkreślał.
Prof. Maliszewski zwrócił uwagę, że 500+ nieznacznie przyczynił się do wzrostu dzietności w Polsce. – 500 plus zmieniło prognozy dotyczące dzietności, wpłynęło na ten wskaźnik. Co więcej, nie tylko na dzietność, ale i na decyzje dotyczące trzeciego i czwartego dziecka. Tego też możemy się spodziewać w przypadku 800 plus – mówił.
Czytaj też:
Jest nowy sondaż ws. waloryzacji 500 plus. PiS nie ma powodów do radościCzytaj też:
Niedzielski krytykuje pediatrę: Nie każdy jest dobrze zarabiającym lekarzem