Ujawnił, że kilka tygodni temu polecił wszcząć śledztwo o taki przeciek, bo podczas jego wizyty w Szwajcarii, gdzie był w sprawie pomocy prawnej związanej z tymi kontami, proszono go, by sprawy nie upubliczniać przed finałem postępowania.
"Tego rodzaju upublicznianie rodziło wręcz podejrzenie jakiegoś sabotażu wobec działań prokuratury, która miała na celu ujawnienie tych wszystkich postępowań nie w formie sensacji, lecz w formie konkretnych zarzutów wobec konkretnych osób" - dodał Ziobro na konferencji prasowej we wtorek.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur powiedziała w środę, że od 11 czerwca ta prokuratura bada sprawę przecieku ze śledztwa przez ujawnienie informacji z protokołu przesłuchania świadka; nie ujawniła o kogo chodzi, ani też nie chciała potwierdzić, że chodzi o śledztwo w sprawie tzw. kont lewicy.
Na konferencji prasowej Prokurator Krajowy Dariusz Barski podał, że chodzi o ujawnione wówczas w prasie zeznania Petera Vogla, szwajcarskiego bankowca, o którym media piszą "bankier lewicy". Vogel miał też zakładać rachunki bankowe aresztowanemu obecnie lobbyście Markowi Dochnalowi.
Według zastrzegającego anonimowość informatora PAP z resortu sprawiedliwości, Kaczmarek będzie przesłuchany w tej sprawie przez praską prokuraturę, bo - jak twierdzi to źródło - "był w kręgu podejrzeń jeszcze przed środową publikacją +Dziennika+" przytaczającą wypowiedź Ryszarda Czarneckiego, według którego, Kaczmarek miał w czerwcu informować o sprawie lidera SLD Wojciecha Olejniczaka (i Kaczmarek, i Olejniczak zapowiadają, że pozwą za to Czarneckiego - PAP).
Barski mówił na konferencji, że po tej środowej publikacji "wszystko musi zweryfikować prokuratura". Nie chciał przesądzać, kiedy doszłoby do przesłuchania Kaczmarka, ale też nie zaprzeczył, że do niego dojdzie. Prok. Mazur oświadczyła, że prokuratura nie będzie ujawniać ani tego, kogo przesłuchała w śledztwie, ani tego, kogo zamierza przesłuchać.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro był z wizytą w Szwajcarii w sprawie pomocy prawnej związanej z tymi kontami - czego po powrocie oficjalnie nie potwierdzał, a co w środę przyznał. Źródło zbliżone do kierownictwa ministerstwa powiedziało w środę, że przeciek mógł zaszkodzić interesom tego śledztwa, bo Szwajcarzy oświadczali wtedy, iż będą mogli ujawnić niektóre informacje pod warunkiem, że nie będzie przecieków do mediów.
Ziobro przyznał w środę, że kilka tygodni temu polecił wszcząć śledztwo o taki przeciek, bo Szwajcarzy prosili, by sprawy nie upubliczniać przed finałem postępowania.
Według Ziobry, czym innym jest mówienie o sprawie między ministrami, a czym innym - mówienie o tym publicznie w kategorii sensacji politycznej, bo - podkreślił - jest to "woda na młyn obrońców osób, które mają tam konta". Ziobro dodał, że nie wie, kto dopuścił się przecieku. "Jest dla bardzo interesujące, rzecz jasna, to stwierdzenie pana posła Czarneckiego, które jest gotów potrzymać w trakcie swoich zeznań przed prokuraturą; zadaniem prokuratury jest rzecz zbadać i wyjaśnić do końca" - oświadczył Ziobro.
W maju Kaczmarek mówił, że są politycy z SLD, którzy mają konta za granicą, a pieniądze na nich prawdopodobnie pochodzą ze źródeł przestępczych. Według zeznań oskarżonego m.in. o korupcję lobbysty Marka Dochnala, tajne konta mieli posiadać w Szwajcarii i Lichtensteinie byli prezydenccy ministrowie Marek Siwiec i Marek Ungier, b. minister gospodarki Jacek Piechota, b. minister skarbu Wiesław Kaczmarek, b. szef resortu zdrowia Mariusz Łapiński i b. szef NFZ Aleksander Nauman. Zaprzeczali oni tym informacjom.
W sądzie jest już jeden akt oskarżenia SLD przeciwko Kaczmarkowi. W połowie czerwca klub SLD skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko szefowi MSWiA Januszowi Kaczmarkowi za pomówienie polityków tej partii, a także pozew o ochronę dóbr osobistych. Sojusz domaga się, aby Kaczmarek przyznał, iż żadna lista polityków tej partii, którzy mają tajne zagraniczne konta nie istnieje i przeprosił SLD. Sojusz domaga się ponadto wpłaty 15 tysięcy złotych na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża.ab, pap