Narkotyczny świat przedwojennej Warszawy. Młynarski dla „Wprost”: Sto lat temu nikt nie zrobiłby czegoś takiego

Narkotyczny świat przedwojennej Warszawy. Młynarski dla „Wprost”: Sto lat temu nikt nie zrobiłby czegoś takiego

Jan Emil Młynarski
Jan Emil Młynarski Źródło: PAP / Albert Zawada
Jan Emil Młynarski zaprasza słuchaczy do narkotycznego świata przedwojennej Warszawy, gdzie miłość jest jak najbardziej uzależniająca używka. – Przedwojenna warszawska piosenka to dancing, salon, uliczne orkiestry, aż tu nagle: narkotyki (...). A wszystkie te substancje były już dobrze znane i wiadomym było, że odurzają i prowadzą do zatracenia. Nic więc dziwnego, że wielu z twórców zestawiło ze sobą narkotyk ze stanem zakochania – szczęśliwego czy nie – powiedział artysta w rozmowie z „Wprost”.

Maciej Drzażdżewski „Wprost": Dlaczego sięgnąłeś po narkotyki?

Jan Emil Młynarski: Tym słowem w kontekście płyty można żonglować, jak piłeczkami, ale nie jest to na pewno powodem do rozmowy o narkotykach w sensie dosłownym. Chciałbym, żeby to wybrzmiało, że narkotykami są te piosenki. To są moje narkotyki.

Zastanawiałem się nad tym tytułem, bo wiedziałem, że będzie dla wielu osób ciężki w odbiorze. Bo jakże to tak – narkotyki? Promocja narkotyków? O co w tym chodzi? Niemniej, to jest po prostu płyta, która jest bezkompromisowa.

Nie poszedłem na kompromis z wytwórnią, ze współpracownikami i przede wszystkim z sobą samym. Wiedziałem, że mogę realizować ten album w taki sposób, w jaki chciałem od samego początku.

Tytuł pojawił się więc, z uwagi na to, że mamy tu zbiór takich, a nie innych piosenek.

A jak znalazłeś poszczególne elementy tego zbioru?

„Narkotyki" to concept album, który realizuje założenia konkretnego pomysłu. Sięgnąłem po te piosenki, kiedy już wiedziałem, że zebrałem ich wystarczająco dużo, by utkać z tego jakąś opowieść na płycie. Trafiałem na nie w różnych momentach pracy, głównie radiowej, w ramach archeologii piosenkowej, którą niezmiennie uprawiam.

Pierwszą taką piosenką z tego zbioru była „Morfina", piękne polskie tango i tę „Morfinę" „zażywaliśmy" już z Warszawskim Combo Tanecznym parę lat temu. Potem wpadł mi w ręce „Haszysz", następnie przyszedł bardzo mocny moment, kiedy usłyszałem utwór „Kokaina". Pomyślałem sobie wtedy, że znam wyczyny awangardy Młodej Polski, wiem trochę o Witkacym, ale „Kokaina" jako popularny utwór przedwojenny z końca lat 30? Było to dla mnie zaskoczeniem i zacząłem szukać dalej według tego narkotykowego klucza.