Bieriezowski, który od kilku lat mieszka w Londynie, sugeruje Zachodowi, by uznał rządy Putina za niekonstytucyjne, wypracował wspólne stanowisko wobec Moskwy, bronił państw ościennych przed naciskami politycznymi z jej strony, wywierał presję na rosyjskie instytucje władzy i dokonał audytu kont bankowych osób z najbliższego otoczenia Putina.
"Odbierając obywatelom Rosji prawa i wolności obywatelskie, reżim Władimira Putina postawił sam siebie poza nawiasem konstytucyjnego porządku" - napisał, cytując angielskiego filozofa państwa i prawa Johna Locke'a i Powszechną Deklarację Praw Człowieka ONZ.
Zauważył, że interesy Zachodu i Rosji rozmijają się nie tylko w dziedzinie eksploatacji energii i jej dostaw, ale także w kwestiach militarnych i politycznych. W jego ocenie udział Rosji w zwalczaniu międzynarodowego terroryzmu to mit, który ostatecznie upadł po ujawnieniu, że Kreml stał za zabójstwem byłego agenta KGB i FSB Aleksandra Litwinienki w Londynie w listopadzie ub.r.
Zdaniem Bieriezowskiego śmierć Litwinienki, z którym współpracował na uchodźstwie w Londynie, doprowadzi do tego, iż elita rosyjskiego biznesu odwróci się od Putina. "Skorumpowana prokremlowska elita władzy była dotychczas źródłem poparcia politycznego dla Putina (...) Gdy Zachód uświadomił sobie, iż Kreml stoi za zabójstwem Litwinienki, Putin utracił zdolność ochrony interesów tej elity na Zachodzie. Co więcej, bliskie więzy z Putinem stały się dla niej niebezpieczne" - twierdzi Bieriezowski.
Odpowiedzialnością za niezrozumienie reakcji Polski, Czech i Estonii na polityczne i gospodarcze naciski Moskwy obciążył Bieriezowski "głęboką intelektualną degradację elit politycznych Zachodu", wskazując tu przede wszystkim na prezydenta USA George'a Busha.
Borys Bieriezowski w 2000 roku wyemigrował z Rosji do Wielkiej Brytanii, uciekając przed oskarżeniami o przestępstwa finansowe. W 2003 roku uzyskał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii. Rosja zabiega o jego ekstradycję, Londyn odmawia.
ab, pap