Czarnecki był przesłuchiwany przez prokuratora ponad półtorej godziny. Zwyczajowo w takiej sprawie osoba, która zawiadamia o popełnieniu przestępstwa - a tak było w przypadku europosła - na początku sama składa wyjaśnienia. Potem pytania zadaje prokurator. Czarnecki potwierdził wszystko, co mówił w wywiadzie dla "Dziennika", w tym to, że był przypadkowym świadkiem nieformalnej rozmowy Kaczmarka z Olejniczakiem, która miała miejsce 23 czerwca w szatni klubu piłkarskiego Legii, przed meczem gwiazdy TVN kontra Sejm. Były szef MSWiA miał wtedy uspokajać lidera Sojuszu, że wśród posiadaczy kont nie ma pierwszoligowych polityków SLD.
Pod koniec maja Janusz Kaczmarek ujawnił, że są politycy z SLD, którzy mają konta za granicą. Zgromadzone na nich pieniądze miały prawdopodobnie pochodzić ze źródeł przestępczych. "Dowody w tej sprawy są bardzo interesujące i pozwolą w przyszłości na stawianie zarzutów oraz kierowanie do sądu aktów oskarżenia" - twierdził wówczas Kaczmarek. Nie chciał jednak zdradzić nazwisk - odnotowuje gazeta.
Podczas przesłuchania Czarneckiego pojawił się wątek rejestracji tej rozmowy. Podobno świadek miał zarejestrować jej część telefonem komórkowym. Nie wiadomo, czy jest to nagranie tylko dźwięku, czy dźwięku i obrazu. "Owszem, byłem w prokuraturze i potwierdziłem wszystkie wcześniejsze informacje" - powiedział "Dziennikowi" Ryszard Czarnecki. O nagraniu poseł nie chciał rozmawiać.