Uroczystości żałobne w Biesłanie

Uroczystości żałobne w Biesłanie

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Osetii Północnej, na południu Rosji, w sobotę rozpoczęły się trzydniowe uroczystości żałobne, poświęcone pamięci ofiar ataku terrorystycznego na szkołę w Biesłanie we wrześniu 2004 roku.

Ofiary biesłańskiej tragedii wspominano także w Moskwie i Petersburgu.

1 września 2004 roku kaukascy terroryści zajęli Szkołę Podstawową nr 1 w Biesłanie, biorąc 1127 zakładników, głównie dzieci, które uczestniczyły w uroczystej inauguracji roku szkolnego. 3 września rosyjskie siły specjalne wzięły budynek szturmem. Zginęło 318 zakładników, w tym 186 dzieci.

Do zorganizowania ataku na szkołę przyznał się Szamil Basajew, radykalny czeczeński dowódca polowy, który w Rosji był uważany za terrorystę nr 1. Basajew zginął 10 lipca 2006 roku w wyniku eksplozji ciężarówki z materiałami wybuchowymi na terytorium Inguszetii.

W sobotę od rana do biesłańskiej szkoły przychodzą tysiące ludzi, aby oddać hołd ofiarom dramatu. W ruinach sali sportowej, w której rozegrała się tragedia, leżą świeże kwiaty i płoną świece. Po środku sali stoi wielki drewniany krzyż. Wokół - zdjęcia zabitych dzieci, nauczycieli i rodziców.

"Domagamy się obiektywnego śledztwa i ukarania wszystkich winnych" - głosi plakat, wywieszony na na jednym z budynków szkoły.

Pamięć ofiar uczcili m.in. przewodniczący Dumy Państwowej, izby niższej rosyjskiego parlamentu, Borys Gryzłow i pełnomocnik prezydenta Rosji w Południowym Okręgu Federalnym Dmitrij Kozak.

Wśród obecnych byli też oficerowie oddziałów antyterrorystycznych Alfa i Wympieł, którzy trzy lata temu brali udział w szturmie na szkołę. Zginęło wówczas 10 komandosów z tych elitarnych jednostek.

"Matki Biesłanu", organizacja pozarządowa skupiająca rodziny ofiar ataku na szkołę, opublikowała odezwę do Władimira Puina, w której wyrażono ubolewanie, że prezydent nie przyjechał do Biesłanu w rocznicę dramatu.

Putin od czwartku przebywa w odległym o kilkaset kilometrów Astrachaniu, nad Morzem Kaspijskim. W sobotę ograniczył się do zaapelowania stamtąd o pielęgnowanie pamięci o dzieciach, które zginęły w biesłańskiej szkole.

Dochodzenie w sprawie tragedii w Biesłanie trwa już trzy lata. Jak dotąd do odpowiedzialności karnej pociągnięto tylko jedną osobę - Nurpaszę Kułajewa, jedynego schwytanego uczestnika ataku na szkołę. Spośród przedstawicieli władz - tak republikańskich, jak i federalnych - nikt nie został ukarany za masową śmierć zakładników.

Śledztwo wciąż nie odpowiedziało na kilka podstawowych pytań. Jak to się stało, że uzbrojony po zęby oddział terrorystyczny przejechał kilkadziesiąt kilometrów po terytorium Osetii Północnej? Dlaczego miejscowa milicja nie zareagowała na ostrzeżenia o możliwym ataku terrorystycznym w dniu 1 września? Kto pozwolił użyć czołgów w szturmie na szkołę? - to tylko niektóre z pytań, jakie pod adresem władz kierują rodziny ofiar i opinia publiczna w Północnej Osetii.

Federalna komisja parlamentarna, która przez ponad dwa lata wyjaśniała okoliczności ataku na biesłańską szkołę, w grudniu 2006 roku oczyściła resorty siłowe z odpowiedzialności za tragiczne skutki akcji uwalniania zakładników. Według komisji, to terroryści, a nie szturmujący szkołę, stali za eksplozją w budynku, która spowodowała dziesiątki ofiar.

Zdaniem "Matek Biesłanu", do tragedii doprowadziły przede wszystkim zaniedbania ze strony władz - zarówno republikańskich, jak i federalnych. Wśród winnych rodziny ofiar wymieniają również prezydenta Władimira Putina.

Najbardziej zdeterminowana część rodziców i bliskich ofiar dramatu, zrzeszona w innej organizacji skupiającej rodziny poszkodowanych - komitecie "Głos Biesłanu", złożyła już skargę na Rosję do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

W opinii założycielki "Głosu Biesłanu" Ełły Kesajewej, rosyjskie władze nie zapewniły bezpieczeństwa ludziom, a także nie zapobiegły zajęciu szkoły i przedostaniu się do budynku uzbrojonych napastników.

pap, ss