– Myślę, że PiS będzie miał u nas jeszcze mniej głosów – oznajmia triumfalnie Kamila*, właścicielka jednego z punktów usługowych. – Jest złość, czuć wielką złość w Podkowie. Znam ludzi, którzy całe życie głosowali PiS, ale teraz zmienili zdanie.
– Dlaczego? – dopytuję.
– Nareszcie widzą, jakie PiS ma wady. Czują się oszukani, bo co z tego, że rozdają emerytom trzynastki i czternastki, skoro jest taka drożyzna – odpowiada Kamila.
– Podkowa to specyficzne miejsce, mamy dużo zamożnych ludzi, intelektualistów i artystów, mieszkają tu biznesmeni, dla których nasze miasto jest sypialnią. Oni za PiS-em na pewno nie pójdą. PiS to dzisiaj głównie emeryci, ale gdyby weszli w skórę ludzi pracujących, też zmieniliby zdanie – dodaje.
Nie ma tutaj ani blokowisk, ani zabetonowanego rynku, ani szerokich ulic. Są za to osłonięte drzewami przedwojenne wille, bo Podkowa Leśna to jedyne w kraju miasto, gdzie udało się zrealizować ideę miasta ogrodu. To również miasto, w którym różnice między dochodami najbogatszych i najbiedniejszych są jednymi z najwyższych. Najwyższa jest także frekwencja wyborcza, bo w 2015 roku do urn w wyborach prezydenckich poszło 73 proc. mieszkańców, znacznie więcej niż ówczesna średnia krajowa, a pięć lat później głosowało ponad 82 proc. To sprawiło, że Podkowa wygrała wóz strażacki, choć nie ma własnej remizy, więc nie miała jak przyjąć rządowego prezentu.
– Sami czerwoni tutaj, więc nic się nie zmieni – klnie Tomek, obserwując odjeżdżające pociągi. – Mieli dobrze za komuny, to chcą, żeby tak dalej było. Znam takiego, co salon samochodowy miał, to żył jak król. Teraz już tak dobrze nie ma.
– Ci, co za komuny dobrze mieli, idą za PO? – upewniam się.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.