Marcin Makowski, „Wprost”: Pójdzie pan 1 października obok Donalda Tuska w „Marszu miliona serc“?
Władysław Kosiniak-Kamysz, Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego: Problem, który stoi za tym marszem, jest poważny, bo chodzi o bezpieczeństwo kobiet. Nie jedno wydarzenie, ale ich serię. My mamy w tej kwestii kilka propozycji – powrót do kompromisu aborcyjnego, który obowiązywał przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, a następnie rozpisanie referendum…
Ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie.
Mogę stwierdzić: „tak, idę“, albo „nie, nie idę“ i na tym zakończyć rozmowę, ale mi chodzi o szerszy problem.
W takim razie PSL idzie, czy nie idzie z Koalicją Obywatelską?
Taki protest powinien się odbyć wcześniej. Po co czekać do października? Zróbmy go 3 września. I nie pod sztandarem jednej z formacji politycznych, ale wszystkich po stronie demokratycznej opozycji. Wtedy będzie marsz nie miliona, ale może dwóch milionów?
Dlaczego akurat 3 września?
Bo to pierwsza niedziela po wakacjach.
Jak rozumiem Donald Tusk kolejny raz postawił was przed faktem dokonanym.
Nie sądzę. Pytamy, czy jest w stanie wyjść na ulicę wspólnie i szybciej.
Jeżeli już zapowiedział 1 października, raczej zdania nie zmieni. A jak pokazał marsz 4 czerwca, to reszta opozycji musiała się dostosować do Platformy.
Zawsze można zmienić zdanie. Nasza decyzja o udziale w marszu była odpowiedzią na decyzję Prezydenta.
Jakie wnioski wyciąga Trzecia Droga z tamtej manifestacji? Sondażowo jej efekt już się rozpłynął, podobnie jak wasza obecność – nikt z PSL ani Polski 2050 nie wystąpił na scenie.
Wtedy de facto prezydent Andrzej Duda zaprosił nas na marsz, podpisując barbarzyńską ustawę o komisji badającej rzekome wpływy rosyjskie w polskiej polityce. To sąd kapturowy na opozycję, chcieliśmy przeciwko niemu zaprotestować. Ale co do efektu marszu – faktycznie, jest problem. Przed 4 czerwca opozycja – jako całość – miała wielkie szanse na przejęcie rządów, później te szanse zmalały.
Czyli podobne inicjatywy służą raczej Koalicji Obywatelskiej, ale nie opozycji jako całości?
Jak widać, na dłuższą metę nie służą nawet KO. Wystarczy prosta arytmetyka. Na początku czerwca mieliśmy wystarczająco wiele mandatów, aby uformować rząd, dzisiaj nie mamy. Koalicja Obywatelska znowu odbija się od sufitu, poparcie PiS-u i Konfederacji rośnie.
Czy sprawa pani Joanny to dowód na – jak twierdzi część opozycji – „państwo policyjne“ i „katotaliban“, a może bardziej złożony problem?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.