Patriotyzm i niezgoda

Patriotyzm i niezgoda

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trzeba jednoznacznie odmawiać zgody na Polskę biesiadną i wulgarną
"Moja Ojczyzna, moje Włochy, to nie te same Włochy co dzisiaj - biesiadne, cwaniackie, wulgarne (...). Nie, nie: moje Włochy to Włochy idealne (...), o których marzyłam w dzieciństwie - poważne, inteligentne, godne, odważne (...), które istnieją nawet wtedy, gdy je ktoś plugawi. Biada tym, którzy mi je ukradną".
Oriana Fallaci


Dawno już w publicystyce europejskiej nie pojawił się tekst równie przepełniony pasją, dyskusyjny i ważny jak wymuszony na Orianie Fallaci przez "Corriere della Sera" artykuł "Wściekłość i duma". Siedemdziesięcioletnia dziś gwiazda włoskich mediów, od dziesięciu lat żyjąca w izolacji gdzieś na Manhattanie, milcząca od czasów słynnych i niekiedy wywołujących skandale wywiadów, m.in. z Arafatem i Wałęsą, była jednym ze świadków nowojorskiej hekatomby 11 września. Jak zwykle porywcza i bezwzględna Fallaci obarcza odpowiedzialnością za tamten akt terroryzmu, ale również za swoisty "terror codzienny", cały islam, a także swych "politycznie poprawnych" rodaków, o których mówi krótko: głupcy. Słynna Włoszka żąda w gruncie rzeczy wyrzucenia z Europy, z całego obszaru cywilizacji zachodniej, mahometan, pseudomahometan, fundamentalistów i sekciarzy islamu oraz wszystkich tych, którzy w świecie odwołującym się do tradycji europejskiej utrudniają nam czucie się jak u siebie.
Przypomniałem sobie dyskusje, które w latach 80. toczyłem z moimi przyjaciółmi Francuzami - bardzo często praktykującymi i naprawdę głęboko wierzącymi katolikami (cóż za rzadkość w ojczyźnie "wieku światła"), którzy w imię obrony europejskiego systemu wartości wspomagali polską "Solidarność", wioząc do nas leki i farbę drukarską, marznąc w przetrzymywanych na granicy kamionetkach, zaniedbując własne kariery i świadcząc zaiste samarytańską pomoc nieznanemu zrazu bliźniemu. Wtedy, w Gdańsku, nie mogli wyjść z podziwu nad naszym patriotyzmem i religijnością i zarazem dzielili się z nami strachem przed narastającym we Francji materializmem, laicyzacją życia, zobojętnieniem na czyjąś nędzę i... rosnącą liczbą nowo budowanych meczetów. Paru z nich (ale nie więcej) odnalazłem po latach w kręgu biskupa odstępcy Lefebvre’a lub nawet Frontu Narodowego Le Pena. Mówili mi wtedy tak jak dziś Fallaci swoim rodakom. Spierałem się z nimi, ale nigdy nie doszliśmy w tych kwestiach do pełnego porozumienia, choć do dziś czuję się ich dłużnikiem za to dobro, które wyświadczyli nam we wspólnych zmaganiach z komunizmem.
Odkładając na bok całą kwestię huntingtonowskiego zderzenia cywilizacji, z tekstu Fallaci wyławiam tylko jeden wątek - i to nie do końca centralny. Słucham, co wściekła i dumna Włoszka ma do powiedzenia na temat patriotyzmu. Krążę wokół tego tematu, rozmawiając z moimi młodymi przyjaciółmi, którzy mimo porażki wyborczej pozostali wierni Unii Wolności, a także ze studentami z brugijskiego kampusu College of Europe, z którymi w ramach Europaliów świętowałem w miniony weekend dzień polski na gościnnym pokładzie "Daru Młodzieży" w deszczowej Ostendzie. Kontekstem tych rozmów jest sytuacja powyborcza w naszym kraju, a także rozpoczęta w niedzielę wieczorem sprawiedliwa i powszechna wojna o wolność ludów świata od terroryzmu. I mówię sobie oraz moim rozmówcom tak: trzeba rozumieć przyczyny czyichś frustracji, trzeba uznać popełniane przez siebie samego błędy polityczne i zaniechania, ale zarazem trzeba odważnie i jednoznacznie odmawiać zgody na Polskę biesiadną, cwaniacką, wulgarną. Na wyborców ignorantów, choćby stała za nimi cała potęga demokracji. Trzeba - w imię patriotyzmu - bronić polityki poważnej, inteligentnej, godnej i odważnej, czyli zasługującej na szacunek. Zadanie niełatwe, ale nie niemożliwe. Biada tym, którzy go nie podejmą.
Więcej możesz przeczytać w 41/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.