"Nadszedł czas, aby - w imię odpowiedzialności przed Ojcem Świętym i Kościołem, a także przed tymi, którzy po nas przyjdą - zabrać ostateczny głos w sprawie zasadniczej, a sprowokowanej przez Radio Maryja. Nie chodzi tu tylko o samą osobę dyrektora, lecz o naszą odpowiedzialność za duszpasterstwo, które stopniowo wymyka się spod kontroli biskupów i przechodzi w inne ręce. Inaczej mówiąc: chodzi o odpowiedzialność za cały Kościół w Polsce! Nie możemy być obojętni na to, co się dzieje i bezkrytycznie czekać na rozwój wydarzeń. Sami powinniśmy ten problem rozwiązać i odpowiednio ukierunkować! Jesteśmy na progu niebezpieczeństwa kryzysu - ktoś inny przejmuje decydowanie o kierunku duszpasterstwa w Polsce. Tymczasem jest to nasza pasterska odpowiedzialność przed Bogiem i Kościołem. Chodzi o to, że coraz częściej Radio Maryja nie jest składnikiem jedności polskiego Kościoła, lecz staje się elementem przetargu oraz rozgrywek politycznych i społecznych" - mówił kard. Dziwisz.
Tekst ten drukuje także w najnowszym numerze "Tygodnik Powszechny".
Według przytoczonych przez "Rzeczpospolitą" fragmentów wystąpienia metropolity krakowskiego, Kościół jest na progu niebezpieczeństwa kryzysu, z powodu tego, że ktoś inny - w domyśle Radio Maryja - "przejmuje decydowanie o kierunku duszpasterstwa w Polsce". Biskupi sami muszą rozwiązać ten problem. Należy "zdecydowanie zażądać od ojców redemptorystów, aby sprawa Radia Maryja została ustawiona według myśli Kościoła i ku dobru, i jedności naszych wiernych. Istnieje bowiem wielkie, a czasem nawet w tym gronie, nieuświadamiane zagrożenie, że Kościół w Polsce utożsamiany jest jedynie z pozycją Radia Maryja".
Kard. Dziwisz miał też powiedzieć, że "jest bezwzględnie koniecznym ustanowienie nowego zarządu Radia Maryja i telewizji Trwam".
Według "Rzeczpospolitej" po słowach kardynała na sali zapadła cisza. "Większość biskupów uznała wypowiedź kardynała za mocną i dobrze punktującą problemy, jakie stwarza o. Rydzyk i jego radio. Po kardynale Dziwiszu wystąpiło kilku arcybiskupów, którzy w pełni solidaryzowali się z jego opinią. Byli to m.in. metropolici warszawki Kazimierz Nycz, gdański Tadeusz Gocłowski, lubelski Józef Życiński, katowicki Damian Zimoń, białostocki Edward Ozorowski, gnieźnieński Henryk Muszyński, a także prymas Józef Glemp. Natomiast w obronie o. Rydzyka wystąpili biskup: drohiczyński Antoni Dydycz, kaliski Stanisław Napierała, warszawsko-praski Leszek Sławoj Głódź oraz włocławski Wiesław Mering" - można przeczytać w "Rzeczpospolitej".
Rzecznik prasowy Archidiecezji Krakowskiej ks. Rober Nęcek powiedział, że kardynał poruszył tę sprawę, bo "dla niego racją stanu jest jedność Kościoła". Zaznaczył jednocześnie, że nie zamierza szeroko komentować sprawy przecieku do mediów przemówienia kardynała z 25 sierpnia w Częstochowie, bo nie wie, w jaki sposób on nastąpił.
"Mogę powiedzieć tylko tyle, że było to wystąpienie kardynała Dziwisza do Episkopatu Polski. Treść tego wystąpienia otrzymał każdy z biskupów diecezjalnych" - oświadczył rzecznik.
Dodał, że "metropolita krakowski, kierując swoje słowa do Episkopatu, pragnie uporządkować problematykę Radia Maryja. W wystąpieniu poruszył zagadnienie języka, który pojawia się na antenie rozgłośni. Podkreślił sprawę utożsamiania się z partiami politycznymi, a przecież sama nazwa partia oznacza część. Tymczasem katolicki głos w naszych domach oznacza, że jest skierowany do wszystkich. Rozgłośnia katolicka jeśli ma być wiarygodna nie może flirtować z żadną partią polityczną. Kardynał zauważył także, że co pewien czas na antenie radia wzniecana jest problematyka narodowościowa" - powiedział ks. Nęcek.
27. sierpnia, metropolita gdański abp. Tadeusz Gocłowski mówił PAP, że na częstochowskim spotkaniu biskupów zdecydowano, że specjalnie powołany zespół opracuje treść listu, który zostanie przesłany do generała zakonu redemptorystów Józefa Tobina (przełożonego o. Rydzyka). Nie chciał jednak ujawnić czego ten list ma konkretnie dotyczyć.pap, em