Krystyna Romanowska: Rozmawiała pani z kobietami zatrudnionymi na uczelniach Europy Środkowo-Wschodniej – były to m.in. Czechy, Litwa, Chorwacja, Rumunia. Okazało się z tych rozmów, że z perspektywy badaczek nie ma równości na uniwersytetach. A wydawałoby się, że to aksjomat.
Dr Anna Górska: Okazało się, że nasze optymistyczne założenie: uniwersytety są równe dla kobiet i mężczyzn, wcale nie jest prawdą – ani w Polsce, ani w pozostałych 11 krajach, w których rozmawiałam z przedstawicielkami świata naukowego. Założyliśmy, że wszyscy są sprawiedliwie oceniani, że przecież podlegamy temu samemu systemowi oceny, że boisko jest dla wszystkich równe. Przez mit, który zbudował się dookoła szkolnictwa wyższego, w ogóle nie rozmawialiśmy o tym, że może jest inaczej niż się nam wydaje. Pamiętam, że kiedy zaczynałam to badanie słyszałam:
„Przecież w Polsce nie mamy tego problemu”.
A potem zderzamy się z sytuacją sprzed roku: seksizm i mobbing w uczelniach artystycznych czy seksistowskie żarty do studentek politechniki. Wobec tego obalam mit merytokracji na polskich uczelniach – nie wszyscy są traktowani na równi!
Co ciekawe, po raz pierwszy w pani badaniu wybrzmiało mocno: kobiety są dyskryminowane przez inne kobiety, a nie tylko mężczyzn.
Środowisko akademickie jest przyzwyczajone do tego, że „akademikiem idealnym” jest mężczyzna, tylko on – nieobciążony obowiązkami pozauczelnianymi, racjonalny – może być przykładem dla innych. Nawet, jeżeli ma rodzinę – nie jest ona dla niego przeszkodą (wiadomo, że to partnerka zajmuje się dziećmi).
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.