Historię pani Anny i pożyczki, którą zaciągnęła w 2005 roku w firmie Profi Real (dziś Profi Credit) opisywaliśmy w lipcu we „Wprost”. Kobieta pożyczyła 6 tysięcy złotych, ale po doliczeniu odsetek do zwrotu miała aż 13 356 złotych. Jak wynika z dokumentów pożyczkodawcy, spłaciła 13 417 złotych, czyli całość. I to z nawiązką. Mimo tego, niemal 10 lat później do drzwi kobiety zapukał komornik. Wtedy pani Anna dowiedziała się o swoim rzekomym długu.
Chorującej na nowotwór kobiecie komornik zabierał co miesiąc około 1400 złotych z emerytury.
Po publikacji tekstu z naszą redakcją skontaktowało się Ministerstwo Sprawiedliwości. Resort zapowiedział, że „przyjrzy się sprawie” pani Anny. Jak ustaliliśmy, komornik prowadzi egzekucję na podstawie orzeczenia Sądu Rejonowego w Bielsku-Białej, do którego wystąpił pożyczkodawca. Przyczyną miała być niewielka zaległość, która powstała w spłacie pożyczki. Pani Anna podkreślała jednak, że jedyną zaległość w spłacie ustaliła z przedstawicielem firmy, który wyraził zgodę na późniejszą wpłatę. Kobieta miała też nie wiedzieć o tym, że sprawa trafiła do sądu. Po czasie łączna kwota długu przekraczała 40 tysięcy złotych.
Komornik ogranicza egzekucję
W sprawie właśnie nastąpił pierwszy zwrot. Jak udało nam się dowiedzieć, z datowanej na 21 lipca informacji o stanie zadłużenia wynika, że egzekucja wobec pani Anny została ograniczona. Komornik przekazał, że należność główna wynosi już niecałe 2 300 złotych, do tego dochodzą m.in. koszty zastępstwa w egzekucji, opłata egzekucyjna oraz odsetki. Łączna kwota zadłużenia na dzień 21 lipca wynosiła nieco ponad 3 400 złotych. Wcześniej należność główna wynosiła ponad 11 tysięcy złotych, a odsetki ponad 14 500 złotych.
To jednak nie koniec sprawy, bo jak zapowiada Krzysztof Oppenheim, pełnomocnik pani Anny, rozmowy z wierzycielem wciąż trwają. Oppenheim zauważa, że kobieta miesiącami spłacała dług, który nie powinien istnieć.
W sprawę zaangażowało się również Ministerstwo Sprawiedliwości. Jak czytamy w przesłanej naszej redakcji wiadomości, resort zwrócił się do prezesa Sądu Rejonowego w Otwocku, który sprawuje nadzór nad komornikiem prowadzącym egzekucję.