„ABW współdziałając z Policją, zidentyfikowała i zatrzymała dwóch Rosjan, którzy w Krakowie i Warszawie kolportowali materiały propagandowe Grupy Wagnera. Obaj usłyszeli zarzuty, dot. m.in. szpiegostwa, i trafili do aresztu” – napisał w mediach społecznościowych minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński.
Służby specjalne o szczegółach akcji
Służby specjalne w komunikacie podkreśliły, że Aleksiej T. i Andriej G. działali na rzecz służb specjalnych Rosji. Mężczyźni posiadali ponad 3 tysiące materiałów propagandowych promujących Grupę Wagnera, które zostały im przekazane w Moskwie. W sumie rozkleili około 300 ulotek we wskazanych im miejscach publicznych na terenie Krakowa i Warszawy.
Rosyjskie służby specjalnie zleciły Aleksiejowi T. i Andriejowi G. umieszczenie naklejek w kilkuset miejscach publicznych w obu miastach w Polsce. Mężczyźni swoje działania na bieżąco dokumentowali, fotografując miejsca oklejone materiałami propagandowymi. Za wykonane zadanie mieli otrzymać do 500 tys. rubli rosyjskich (ok. 20 tys. zł). Po wykonaniu zadania mieli opuścić Polskę 12 sierpnia.
Aleksiej T. i Andriej G. kontaktowali się ze swoimi mocodawcami
Podczas zatrzymania Rosjan zabezpieczono duże ilości materiałów propagandowych oraz nośniki danych. Ustalono też, że Aleksiej T. i Andriej G. na bieżąco kontaktowali się ze swoimi mocodawcami, którzy wysyłali mężczyznom wskazówki ws. podejmowanych działań.
Prokuratura postawiła Rosjanom zarzuty działania w obcym wywiadzie przeciwko Polsce, udziału w międzynarodowym związku o charakterze zbrojnym mającym na celu popełnianie przestępstw o charakterze terrorystycznym, prowadzenia zaciągu do zakazanej prawem międzynarodowym służby najemnej oraz stosowania, używania i propagowania symboli i nazw wspierających agresję zbrojną Rosji na Ukrainę. Aleksiejowi T. i Andriejowi G. grozi do 10 lat więzienia.
Naklejki Grupy Wagnera w Krakowie
Sprawa dotyczy naklejek Grupy Wagnera, które początkowo pojawiły się w jednej z krakowskich toalet publicznych. Znajdował się tam napis w języku angielskim „Jesteśmy tutaj, dołącz do nas”. Na wlepce był też kod QR, prowadzący do rosyjskojęzycznej strony internetowej. Naklejkę pokazał też krakowski radny Łukasz Wantuch, który upublicznił swoją rozmowę z mieszkańcami zgłaszającymi mu ten problem.
Jedna z osób zaznaczyła, że podobne przypadki miały mieć miejsce w innych miastach. W sieci pojawiło się nagranie z warszawskich bulwarów. Nagrywająca osoba pokazuje, że na śmietniku znalazła się naklejka z Grupą Wagnera. Po chwili pokazany zostaje mężczyzna, który miał je zamieścić. W Krakowie sprawą naklejek zajmowała się m.in. policja.
Wiceszef MSWiA o naklejkach wagnerowców. „Służby zajęły się tym bardzo skrupulatnie”
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik w rozmowie z portalem niezalezna.pl komentował, że „nie może ujawniać szczegółów z uwagi na dobro postępowania”. – Służby zajęły się tym bardzo skrupulatnie – zapewniał. Wiceszef MSWiA zapowiedział także wydanie w tej sprawie komunikatu przez resort.
Jeden z kanałów Grupy Wagnera, przedstawiający się jako oficjalny profil zajmujący się rekrutacją kpił, że naklejki to „najstraszniejsza rzecz dla ‘zachodnich partnerów’”. „Jeśli tak przestraszyli się naklejek z wezwaniem, to co się stanie, gdy Grupa Wagnera przyjedzie osobiście agitować?” – podsumowano.
Czytaj też:
Grupa Wagnera zagrożeniem? Mateusz Morawiecki: Mogą szkolić migrantów do atakowania polskich służbCzytaj też:
Problemy grupy Wagnera. „Prawdopodobnie zmierza w kierunku procesu redukcji i rekonfiguracji”