Tajemnica kontrofensywy na Zaporożu. Gen. Skrzypczak dla „Wprost”: Sądziłem, że to mylenie informacyjne

Tajemnica kontrofensywy na Zaporożu. Gen. Skrzypczak dla „Wprost”: Sądziłem, że to mylenie informacyjne

Ukraińscy żołnierze
Ukraińscy żołnierze Źródło: Ministerstwo Obrony Ukrainy
Wielu zadaje sobie pytanie, dlaczego Ukraińcy jako główny kierunek kontrofensywy wybrali Zaporoże. Z politycznego, oczywistego powodu to najkrótsza droga do Krymu, którego wyzwolenie stało się warunkiem wygrania wojny z Rosją. Z wojskowego punktu widzenia, opartego o analizy możliwości rozbicia Rosjan w na tym kierunku, rysuje się to zupełnie inaczej.

Rosjanie po przegranej bitwie na przyczółku chersońskim, z którego się sprytnie wycofali, oraz po klęsce ofensywy na Donbasie, potrzebowali czasu na reorganizację i złapanie oddechu. Obawiali się, że Ukraińcy w ślad za ich odwrotem spod Chersonia przekroczą Dniepr i uderzą skoncentrowanie od Zaporoża w celu dojścia do brzegu Morza Azowskiego, by przeciąć połączenie lądowe Rosji z Krymem.

Na tym kierunku wojska rosyjskie nie były przygotowane do obrony. Brakowało wszystkiego, a przede wszystkim świeżych sił i wsparcia logistycznego.

Sytuacja Rosjan była dramatyczna. Dla dopełnienia obrazu klęski tych wojsk, Putin odwołał cały skład rosyjskiego dowództwa południowego za nieudolne dowodzenie.

Utracona szansa

Przerażeni Rosjanie czekali na dobijające ich uderzenie na przełomie sierpnia i września, bo warunki do tego, aby Ukraińcy dokończyli pogromu były wypełnione. Rosjanie na Zaporożu nie doczekali się jednak „dobicia”.

Cały felieton dostępny jest w 34/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.