Drugi dzień posiedzenia Sejmu rozpoczął się od debaty w sprawie pytań, które mają być zadane w ogólnokrajowym referendum. Jako pierwszy na sejmowej mównicy pojawił się Przemysław Czarnek. Minister edukacji krytykował opozycję za kwestionowanie zasadności referendum.
Awantura w Sejmie. Poszło o ogólnokrajowe referendum
– Wasz guru, zastępca Webera w Polsce Tusk, próbuje je unieważniać, zanim jeszcze doszło do skutku. Wiecie z jakiego powodu? Bo wszystkie cztery pytania są niezwykle ważne dla polskiego narodu, dla jego przyszłości, ale nie tylko. Dla przyszłości Europy, która jest absolutnie rujnowana przez absurdalną politykę lewackich, biurokratycznych elit w Brukseli, zarządzanych przez Niemców – próbował przekonywać polityk PiS.
Z kolei Piotr Muller ocenił, że „Donald Tusk boi się referendum jak diabeł wody święconej, bo obywatele mogą związać jego przyszłe decyzje, jakie chciał podjąć z kolegą Weberem i przywódcami europejskimi”. Wypowiedź była przerywana przez krzyki i głośne komentarze posłów opozycji. – Dlaczego się pan drze jak głupi? – zwrócił się do jednego z polityków prowadzący obrady Ryszard Terlecki. – Drzyjcie się dalej – dodał.
Sejmowa debata bez Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego
W czasie debaty zauważalny był brak Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego na sali sejmowej. – Jak ważne to referendum jest pokazują ławy rządowe. Donald Tusk unieważnił to referendum, ale pan Kaczyński i Morawiecki nie musieli brać tego tak dosłownie – kpił Marcin Kierwiński z KO. – Traktujecie Polaków według doktryny waszego głównego ideologa, pana Kurskiego, że ciemny naród wszystko kupi – podsumował.
Wystąpienia polityków PiS i samą ideę referendalnych pytań ostro skrytykowała opozycja. – PiS nie ma żadnego pomysłu na kampanię wyborczą. Dlatego wykorzysta kampanię referendalną po to, żeby położyć łapę na tych środkach państwowych, których do tej nie udało im się jeszcze wydrenować – mówiła Magdalena Biejat.
Opozycja jednogłośnie krytykuje referendum
Zdaniem Władysława Kosiniaka-Kamysza, gdyby nie wybory nie byłoby żadnego referendum. – Pierwsze pytanie, które my byśmy zaproponowali, jeśli przyjmiecie te cztery propozycje, to wycofamy się z piątego pytania, jeżeli ich nie przyjmiecie, to zadamy tylko piąte pytanie: czy jesteś za zatrzymaniem niekontrolowanego importu zbóż i żywności z Ukrainy, które niszczą polskie rolnictwo i zagrażają polskim konsumentom. To jest pytanie na czasie – mówił szef PSL.
Gorzkich słów nie zabrakło także ze strony Krzysztofa Bosaka. – Te pytania PiS są sformułowane w sposób widocznie chytry, cwany, przewrotny. Społeczeństwo jest mądre i to zobaczy – komentował polityk Konfederacji.
– Wy, kaczyści, wcale nie chcecie poznać opinii obywateli, wy chcecie pieniędzy wydanymi na referendum nielegalnie dofinansować kampanię wyborczą. Liczycie na to, że dzięki dodatkowej kasie i ogłupianiu obywateli, uda wam się wygrać wybory, utrzymać władzę i uniknąć więzienia – oceniła Joanna Senyszyn.
Terlecki do opozycji: Drzecie się jak osły
W opinii Artura Dziambora organizowane przez PiS referendum ma być wsparciem propagandowego przekazu. Polityk przyznał, że był za budową płotu na granicy z Białorusią. – Tylko wtedy nie wiedziałem, że to jest udawane. Jestem za tym, żeby ten płot był jednak nieprzenikalny, a nie codziennie słyszeć o tym, że kolejnych sto, dwieście osób złapano na granicy z Niemcami, bo wy nie daliście rady – krytykował. – O jakiej przymusowej relokacji wy mówicie? To jest chochoł, którego wymyśliliście. Wszyscy wam mówią, że nie ma czegoś takiego. To wy oszukujecie Polaków, że tak jest – dodawał.
W pewnej chwili z sejmowych ław było słychać okrzyki „Czarnek, uspokój się”. – Panie marszałku, proszę uspokoić pana ministra – zaapelował Witold Zembaczyński z KO. – Ale jak? Wy też się drzecie jak osły – odparł Ryszard Terlecki.
Czytaj też:
Sejm zagłosował ws. referendum. Polityk Konfederacji wsparł opozycjęCzytaj też:
Udział w referendum nie jest obowiązkowy. Szef PKW tłumaczy, co grozi za zniszczenie kart