Wręczone w sobotę promesy były kolejną transzą w tym roku, które otrzymały podkarpackie samorządy.
"Poprzednie dwie wyniosły 18,3 mln zł oraz 22,1 mln zł. Natomiast w 2006 r. promesy opiewały na kwotę 34 mln zł" - powiedział rzecznik wojewody podkarpackiego, Krzysztof Rokosz.
W Jaśle, dokąd premier Kaczyński przyjechał wraz z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Władysławem Stasiakiem oraz wiceszefem MSWiA Pawłem Solochem, wziął też udział w odprawie z wojewodami pięciu województw, które w ostatnich dniach dotknęła powódź, podkarpackiego, małopolskiego, śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego. Odwiedził też mieszkańców jasielskiego osiedla Gądki, gdzie trwa budowa wałów przeciwpowodziowych, których budowa przez wiele lat wałów była odwlekana. Ich budowa rozpoczęła się w ubiegłym roku. Na spotkanie przyszło ok. dwustu osób.
Zapewnimy Wam lekarza i godziwą emeryturę
W rozmowie z mieszkańcami premier podkreślał, że dopiero ten rząd zaczął budowę wałów. Mówił też, że zapewnienie opieki lekarskiej i godnej emerytury nalezy do obowiązków państwa i jeśli Piś otrzyma poparcie będzie to robił. Twierdził, że symbolem dwóch lat rządzenia PiS jest ten wał.
Na konferencji prasowej w Jaśle wypowiedział się na temat przejścia posła Antoniego Mężydły z PiS do PO. Mówił o poczuciu zawodu, ale podważył motywy Mężydły, który mówił, że nie "zapisywał się do partii o. Tadeusza Rydzyka". - Jeszcze dwa dni temu Mężydło mówił mi, że jest "zmęczony polityką i nie chce się nią dalej zajmować" - oznajmił. "Jestem troszkę zawiedziony tym, że nie powiedział mi po prostu prawdy".
J. Kaczyński powiedział, że "tak naprawdę chodziło o spory lokalne", a konkretnie lokalizację mostu w Toruniu, która została wybrana nie po myśli pana Mężydły". Dodał, że ma on co prawda piękny życiorys, ale jednocześnie jest człowiekiem trudnym we współżyciu, jeśli był na pierwszych miejscach list wyborczych, to tylko dzięki temu, że ja tak mówiłem, że tak ma być, bo jego koledzy nie chcieli go w tym miejscu widzieć" - powiedział premier i sugerował, że został przez posła Mężydłę skrzywdzony.
Premier chce pozyskać wieś
Premier Jarosław Kaczyński przekonywał podczas sobotniego Kongresu Polskiej Wsi w Wierzchosławicach, że jeśli nie załatwimy spraw polskiej wsi, nie załatwimy spraw polskiego narodu. Nie ma dwóch narodów - wiejskiego i miejskiego, jest jeden naród - mówił premier.
Podkreślał, że przyszedł rząd podjął odbudowę polskiej wsi. Premier nawiązując do miejsca gdzie odbywa się Kongres podkreślał, że to w Wierzchosławicach żył i pracował "wielki Polak, wielki polityk, największy przywódca w dziejach ruchu ludowego" - Wincenty Witos. Mówił, że odbudowa wsi jest obowiązkiem uczciwej władzy.
Towarzyszący premierowi sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński zapowiedział, że Lech Kaczyński, w przypadku wygrania wyborów przez PO, będzie wetował wszystkie ustawy godzące w interes wsi i rolników. "Prezydent nie zgodzi się na plany liberałów opodatkowania rolników, nie pozwoli finansowo złupić polskiej wsi" - mówił Kamiński. Oznacza to, że nie będzie m.in. bardzo potrzebnej reformy KRUS.
W Wierzchosławicach trwa Kongres Wsi Polskiej, zorganizowany przez Prawo i Sprawiedliwość. Uczestniczy w nim kilkuset zwolenników tej partii, m.in. z NSZZ "S" Rolników Indywidualnych, Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Sołtysów oraz PSL "Piast" Zdzisława Podkańskiego. Wśród zaproszonych jest m.in. premier Jarosław Kaczyński, Artur Balazs, Bogdan Pęk, Wojciech Mojzesowicz.
pap, em