Była prezenterka promoskiewskich kanałów Wiktora Medwedczuka zapytała Łukaszenkę, kiedy Putin powiedział mu o tym, że rozpocznie się „specjalna operacja wojskowa”.
Według Łukaszenki nigdy nie było rozmowy z Putinem w przeddzień rozpoczęcia wojny na pełną skalę, ale na kilka dni przed rozpoczęciem przez Rosję inwazji na Ukrainę Putin zwrócił się do niego o wsparcie i poprosił o „ochronę”, gdyby „coś się miało wydarzyć”. – Rosji zawsze będziemy pomagać – to są nasi sojusznicy – zapewnił, zwracając uwagę na to, że Moskwa nie ma innych. Białoruski dyktator mówił też, że Putin nigdy nie powiedział mu, że planuje rozpocząć „specjalną operację wojskową”.
– I koordynacja bojowa, szkolenie, amunicja, broń i tak dalej – wam pomaga 55 krajów (Ukrainie – red.) I tylko Białoruś tak otwarcie pomaga Rosji – powiedział Łukaszenka. Jednocześnie Białoruś, jego zdaniem, nigdy nie weźmie udziału w „gorącej wojnie”, chyba że Ukraińcy „przekroczą granicę”.
Łukaszenka o wojnie w Ukrainie. Mówi o negocjacjach
Dodał, że Białoruś jest nazywana na Zachodzie „współagresorem”, ale ma „interesy na Ukrainie i granicę z nią”. – I nasze stanowisko powinno zostać wysłuchane – powiedział Łukaszenka. – Dlatego nie wykluczam, że Białoruś jest zobowiązana, powinna być zaangażowana w proces negocjacji – dodał.
Samozwańczy prezydent Białorusi powiedział również, że według niego Putin osiągnął już swoje cele w tym, co Rosja nazywa „specjalną operacją wojskową”. Powiedział, że obie strony powinny usiąść przy stole negocjacyjnym i być gotowe do omówienia wszystkich kwestii, w tym przyszłości Krymu i innych ukraińskich terytoriów, do których Moskwa rości sobie prawa.
Czytaj też:Z telewizji Medwedczuka do Doniecka. SBU zajęło się sprawą Diany Panczenko
Czytaj też:
Prezydent Duda odpowiada Łukaszence. Chodzi o setki migrantów na granicy