Podsiadło jest najlepszym, co mogło się Polsce przytrafić. Jest lekiem na wszystkie nasze narodowe kompleksy, niedomagania, słabości. Jest odpowiedzią na wieczne tłumaczenie, dlaczego nam się nie udaje, bo „przecież zawsze mieliśmy gorzej i trudniej”. Jemu się udało. Po prostu. Wspiął się na szczyt i trwa na nim, choć wielu „w jego butach” spadłoby pogruchotanych. Na łeb.
Zwykle nie recenzuję koncertów. Ba! Nie recenzuję żadnych wydarzeń kulturalnych, czuję, że nie powinnam, bo są lepsi w tej materii ode mnie, a ja nie chcę wchodzić im w paradę. Ale tym razem o koncercie napisałam, bo wydarzenie, w którym wzięłam udział, w zasadzie przestało mieścić się w ramach terminu „koncert”. Dawid Podsiadło nie mieści się w żadnej ze skal.
„Wieczór do zapamiętania na zawsze”
Stadion Narodowy, na którym Dawid Podsiadło zagrał dla 80 tysięcy osób, bijąc tym samym wszelkie rekordy frekwencyjne, przypominał pulsujące serce miasta.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.