– To jest stały proces – twierdzi były szef rosyjskiej dyplomacji, Andriej Kozyriew, komentując zagarnięcie przez Chiny kilkuset kilometrów rosyjskiego terytorium.
Na razie zaboru ziemi dokonali chińscy kartografowie, ale po pierwsze, działają oni pod ścisłą kontrolą pekińskiego politbiura, a po drugie chodzi o tereny, o które Rosja i Chiny stoczyły krwawą wojnę graniczną w latach 60. XX wieku.
Kozyriew, który kierował rosyjskim MSZ za czasów Borysa Jelcyna i jest w opozycji do reżimu Putina, uważa, że Pekin będzie nasilał roszczenia terytorialne wobec Moskwy, korzystając z uzależnienia Kremla od chińskiego wsparcia w wojnie z Ukrainą.
Proces ten zapoczątkowało w ubiegłym roku zgłoszenie chińskich roszczeń terytorialnych do całego rosyjskiego Dalekiego Wschodu z Władywostokiem na czele.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.