Co na to ludowcy? Szef PSL Waldemar Pawlak zamilkł z niedowierzania, gdy usłyszał tę informację. "Żadne fakty na razie nie zaszły" - powiedział w końcu przyciskany przez "Dziennik" o komentarz. Po czym wziął od dziennikarzy numer telefonu do pani Rokity.
Żona posła Rokity znana jest jednak nie od dziś z zaskakująco szczerych wyznań. Wielu uważa ją wręcz za femme fatale swojego męża. Na początku roku wywołała burzę ostentacyjnym rzuceniem legitymacją członkowską Platformy w proteście przeciwko nieodpowiedniemu potraktowaniu przez partię swojego męża. Chodziło o sprawę poparcia przez Rokitę w wyborach na prezydenta Krakowa kandydata PiS. Odchodząc, Nelly Rokita nie przebierała w słowach w krytyce władz PO, na czele z Donaldem Tuskiem. Lidera PO oskarżała o kierowanie się własnymi prezydenckimi ambicjami.
Sama jednak przed poprzednimi wyborami też stała się sporym kłopotem dla swojego męża. W apogeum kampanii wyborczej oświadczyła w jednym z wywiadów, że Platforma nie dojrzała do samodzielnych rządów. Niektórzy twierdzili, że ta opinia mogła przesądzić o ostatecznym wyniku wyborczym na korzyść PiS. Zawsze bardzo ciepło za to Nelly Rokita mówiła o ludowcach. Lansowała nawet potrzebę ścisłej współpracy tej partii z PO. Żona Jana Rokity już raz myślała o zostaniu posłanką, tyle że europarlamentu. Ostatecznie jednak nie dostała się na listy PO - przypomina "Dziennik".