"Ta sprawa jest podnoszona podczas każdej kampanii wyborczej, w której biorę udział ja, lub mój ojciec" - powiedział w środę PAP Libicki.
"W tej sprawie były już dwie kontrole: jedna przeprowadzona przez NIK, a druga przez Komisję Rewizyjną Miasta Poznania, i nic nie wykazały. Teraz złożono doniesienie do prokuratury w tej sprawie i najbardziej przykre jest to, że doniesienie złożył poseł Tomasz Górski, ktoś, kogo uważałem za kolegę" - powiedział PAP Jan Filip Libicki.
"Nasz Dziennik" napisał o śledztwie w sprawie nieprawidłowości w poznańskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego "Nasz Dom". Z konta TBS-u miało zniknąć blisko 2 mln zł. Przewodniczącym Rady Nadzorczej tej firmy był wówczas Jan Filip Libicki (PiS), a z przedsiębiorstwem blisko współpracowało kilku polityków PiS związanych z tzw. klanem Libickich - napisał autor artykułu.
Prokuratura potwierdza, że jest prowadzone śledztwo w sprawie doniesienia posła PiS Tomasza Górskiego w sprawie nieprawidłowości w poznańskim TBS-ie. Sprawę prowadzi ABW, ponieważ wcześniej funkcjonariusz ABW prowadził śledztwo w sprawie nieprawidłowości w innych poznańskich TBS-ach i zna materię rzeczy - wyjaśnił PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Mirosław Adamski.
ABW napisała w komunikacie, "że wbrew sugestii zawartej w tytule artykułu +ABW sprawdza interesy Libickich+, Agencja nie interesuje się działalnością rodziny Libickich. Prowadzi natomiast śledztwo, którego przedmiotem jest wyrządzenie szkody majątkowej Towarzystwa Budownictwa Społecznego +Nasz Dom+. Jest to śledztwo w sprawie, a nie przeciwko określonej osobie".
Według prokuratury, gdyby doszło do stwierdzenia nieprawidłowości w funkcjonowaniu spółki to odpowiedzialność karna spoczywa na zarządzie, a nie na członkach rady nadzorczej.
Ojciec Jana Filipa Libickiego, eurodeputowany Marcin Libicki, powiedział PAP: "Artykuł w +Naszym Dzienniku+ to wyjątkowa nikczemność posła Tomasza Górskiego, który jest zagrożony na liście i ma miejsce, które nie zapewnia mandatu w okręgu poznańskim".
Poseł Tomasz Górski zaprzeczył jakoby był inspiratorem tekstu w "Naszym dzienniku". Jak mówi, w lutym 2007 roku po rozmowach z dziennikarzami dowiedział się o możliwości popełnienie przestępstwa. "Ja tylko złożyłem doniesienie do prokuratury w tej sprawie i było to w kwietniu tego roku, a wtedy nikt nie wiedział, że teraz będą przedterminowe wybory i jaka będzie kolejność na listach wyborczych" - powiedział Tomasz Górski.
pap, em