Czemu służą zmiany na rosyjskich szczytach władzy? Ano temu, by Putin bezpiecznie mógł przetrwać swój niebyt tymczasowy.
Chodzi o to, by Putin mógł znowu być prezydentem. Władimir Putin przeczeka niebyt, by po nieudanej kadencji swego zastępcy wrócić, jako wódz prawdziwie ukochany. Nic nie ma to nic wspólnego z demokracją, ale to się nie liczy. Liczy się Putin i jego wpływ na kraj. Temu posłużą ludzie tacy jak Zubkow – przyjaciel z Petersburga, który będzie dobrym i co najważniejsze, oddanym premierem.
Wyborcza machina w Rosji już ruszyła. Władysław Surkow, doradca Putina udał się w teren, by zabezpieczyć wynik wyborów. Nie będą to żadne dyktatorskie prikazy, ale sugestie – kogo wpuścić, komu wynająć sale, kogo w odpowiednim momencie skompromitować. Pozór będzie zachowany. Dla Rosjanina to normalka – Putin jest dobrym carem, więc jego ludzie powinni rządzić. Zachód też to łyknie. Jest przecież Gerhard Schroeder – za milion euro rocznie demokrację można zobaczyć nawet w Kambodży.
Niedługo pożegnamy się z Putinem, ale nie na długo. Nie popełni on błędu Jelcyna i nie pozwoli odsunąć się na boczny tor. Stąd suwerenna armia w Gazpromie (którego Putin będzie prezesem) i stąd kadrowe ruchy głowy państwa. Zasada jest prosta – im dłużej potencjalni następcy Putina będą trzymani w niepewności, tym będą wierniejsi. A Putina już wkrótce znowu zobaczymy.
Wyborcza machina w Rosji już ruszyła. Władysław Surkow, doradca Putina udał się w teren, by zabezpieczyć wynik wyborów. Nie będą to żadne dyktatorskie prikazy, ale sugestie – kogo wpuścić, komu wynająć sale, kogo w odpowiednim momencie skompromitować. Pozór będzie zachowany. Dla Rosjanina to normalka – Putin jest dobrym carem, więc jego ludzie powinni rządzić. Zachód też to łyknie. Jest przecież Gerhard Schroeder – za milion euro rocznie demokrację można zobaczyć nawet w Kambodży.
Niedługo pożegnamy się z Putinem, ale nie na długo. Nie popełni on błędu Jelcyna i nie pozwoli odsunąć się na boczny tor. Stąd suwerenna armia w Gazpromie (którego Putin będzie prezesem) i stąd kadrowe ruchy głowy państwa. Zasada jest prosta – im dłużej potencjalni następcy Putina będą trzymani w niepewności, tym będą wierniejsi. A Putina już wkrótce znowu zobaczymy.