Nie tylko u nas głos elit przestał być nośny, a elity przestały czytać filozofów
"Nagle wszystko znowu zaczyna się od początku. Zamiast pragmatyzmu wkracza ideologia"
Andrzej Wajda
Wywiad Andrzeja Wajdy poświęcony "zemście na elitach" i powyborczym zmianom w Polsce dopełnia mi obrazu, który próbuję sobie tworzyć z "wściekłej i dumnej" Oriany Fallaci, "kruchego świata" Ryszarda Kapuścińskiego, a także "imion cierpienia i wstydu" Zygmunta Baumana. Ta garść tekstów stanowi dziś powszednią karmę polskich inteligentów, starających się zrozumieć, co się wokół dzieje. Nas, próbujących ogarnąć wyobraźnią, jakie będą długofalowe skutki światowej wojny z terroryzmem i jakie będą w naszym kraju skutki politycznego zawirowania, będącego wynikiem domagania się nowego stylu uprawiania polityki lub może powrotu do stylu niegdyś zagubionego.
Mam nieodparte wrażenie, że czytając teksty o globalizmie, fundamentalizmie i innych światowych zjawiskach, czytam zarazem coś ważnego o naszej własnej, narodowej kondycji. I odwrotnie, gdy czytam odpowiedzi Andrzeja Wajdy na pytania o przyszłość formacji, która kiedyś skupiła się pod logo Unii Demokratycznej - znajduję w nich przynajmniej część odpowiedzi na pytania wywołane dramatem Manhattanu.
Nie jestem pewien, czy do końca słuszny jest wywód o pragmatyzmie i ideologii. Nie tyle pragmatyzm traci prawo obywatelstwa na rzecz ideologii, ile raczej ideologia służy za zasłonę dymną, za którą skrywana jest zdrada ideału na rzecz populizmu, swoistej antyidei. Islamski fundamentalizm i jego dziecko - terroryzm - są przecież de facto zdradą samego islamu. Toutes proportions gardées, lepperyzm jest w gruncie rzeczy zaprzeczeniem "wrażliwości społecznej", a eLPeeRyzm (zwłaszcza w wariancie obecnych tam konszachtów skrajnonarodowych) stoi w jaskrawej sprzeczności z prawdziwie po katolicku (a więc otwarcie i uniwersalnie) rozumianą troską o narodową rodzinę. Inaczej mówiąc, ideologia służy raczej jako przykrywka dla antyidei.
Stąd krótka droga do skojarzenia z "Królem Ubu", którego akcja - jak wiadomo - rozgrywa się w Polsce, czyli "nigdzie". My tu - nigdzie. Bomby w jakby nierealnym Afganistanie, też jakby nigdzie. Nigdzie, czyli wszędzie. Globalizm światowy i polska wariacja na jego temat. Wajda mówi, że nie nakręci "Człowieka ze słomy" ani "Człowieka z blokad". Ogromnie jestem ciekaw, na ile wajdowsko-fredrowska "Zemsta" opisze jedynie polski epizod zjawiska, a na ile uda się ją odczytać, wykraczając poza nasze narodowe podwórko. Bo nie tylko my mamy kłopot z elitami i z zemstą na nich. Bo nie tylko u nas głos elit przestał być nośny, a elity przestały czytać filozofów. Ta sytuacja otwiera drogę dla fundamentalizmu i populizmu. Nie jest wyłącznym źródłem współczesnych problemów i strapień brak właściwego "marketingu politycznego" lub języka politycznej artykulacji interesów. Wszyscy musimy się zdobyć na głębsze odczytanie nadchodzących czasów i związku między tym, co dzieje się u nas, a tym, co wydarza się w świecie.
Z racji kolejnej rocznicy wyboru - częściej niż na co dzień rozmawia się w polskich domach o fenomenie papieża Wojtyły. To ktoś, kto w światowej i globalnej skali zdołał połączyć "marketingowe" wyczucie sceny z najgłębszą filozoficzną refleksją. Dlatego okazuje się współczes-ny i - mimo wszystko - bardziej skuteczny niż wiele elit roszczących sobie prawo do rządu dusz. Przypomniał o tym znakomity, wyemitowany w niedzielny wieczór przez TVP film, oparty na napisanej przez George’a Weigela biografii Karola Wojtyły.
Tego samego dnia na swym skromnym powyborczym podwórku Unia Wolności zaczęła redefiniować swe miejsce i zadania w polskiej polityce czasu przełomu. Czeka ją nie lada zadanie, które nie ominie także innych aktorów naszej narodowej sceny, mogących mieć chwilowe poczucie sukcesu. Jest oczywiste, że parę spraw trzeba zacząć od początku.
Andrzej Wajda
Wywiad Andrzeja Wajdy poświęcony "zemście na elitach" i powyborczym zmianom w Polsce dopełnia mi obrazu, który próbuję sobie tworzyć z "wściekłej i dumnej" Oriany Fallaci, "kruchego świata" Ryszarda Kapuścińskiego, a także "imion cierpienia i wstydu" Zygmunta Baumana. Ta garść tekstów stanowi dziś powszednią karmę polskich inteligentów, starających się zrozumieć, co się wokół dzieje. Nas, próbujących ogarnąć wyobraźnią, jakie będą długofalowe skutki światowej wojny z terroryzmem i jakie będą w naszym kraju skutki politycznego zawirowania, będącego wynikiem domagania się nowego stylu uprawiania polityki lub może powrotu do stylu niegdyś zagubionego.
Mam nieodparte wrażenie, że czytając teksty o globalizmie, fundamentalizmie i innych światowych zjawiskach, czytam zarazem coś ważnego o naszej własnej, narodowej kondycji. I odwrotnie, gdy czytam odpowiedzi Andrzeja Wajdy na pytania o przyszłość formacji, która kiedyś skupiła się pod logo Unii Demokratycznej - znajduję w nich przynajmniej część odpowiedzi na pytania wywołane dramatem Manhattanu.
Nie jestem pewien, czy do końca słuszny jest wywód o pragmatyzmie i ideologii. Nie tyle pragmatyzm traci prawo obywatelstwa na rzecz ideologii, ile raczej ideologia służy za zasłonę dymną, za którą skrywana jest zdrada ideału na rzecz populizmu, swoistej antyidei. Islamski fundamentalizm i jego dziecko - terroryzm - są przecież de facto zdradą samego islamu. Toutes proportions gardées, lepperyzm jest w gruncie rzeczy zaprzeczeniem "wrażliwości społecznej", a eLPeeRyzm (zwłaszcza w wariancie obecnych tam konszachtów skrajnonarodowych) stoi w jaskrawej sprzeczności z prawdziwie po katolicku (a więc otwarcie i uniwersalnie) rozumianą troską o narodową rodzinę. Inaczej mówiąc, ideologia służy raczej jako przykrywka dla antyidei.
Stąd krótka droga do skojarzenia z "Królem Ubu", którego akcja - jak wiadomo - rozgrywa się w Polsce, czyli "nigdzie". My tu - nigdzie. Bomby w jakby nierealnym Afganistanie, też jakby nigdzie. Nigdzie, czyli wszędzie. Globalizm światowy i polska wariacja na jego temat. Wajda mówi, że nie nakręci "Człowieka ze słomy" ani "Człowieka z blokad". Ogromnie jestem ciekaw, na ile wajdowsko-fredrowska "Zemsta" opisze jedynie polski epizod zjawiska, a na ile uda się ją odczytać, wykraczając poza nasze narodowe podwórko. Bo nie tylko my mamy kłopot z elitami i z zemstą na nich. Bo nie tylko u nas głos elit przestał być nośny, a elity przestały czytać filozofów. Ta sytuacja otwiera drogę dla fundamentalizmu i populizmu. Nie jest wyłącznym źródłem współczesnych problemów i strapień brak właściwego "marketingu politycznego" lub języka politycznej artykulacji interesów. Wszyscy musimy się zdobyć na głębsze odczytanie nadchodzących czasów i związku między tym, co dzieje się u nas, a tym, co wydarza się w świecie.
Z racji kolejnej rocznicy wyboru - częściej niż na co dzień rozmawia się w polskich domach o fenomenie papieża Wojtyły. To ktoś, kto w światowej i globalnej skali zdołał połączyć "marketingowe" wyczucie sceny z najgłębszą filozoficzną refleksją. Dlatego okazuje się współczes-ny i - mimo wszystko - bardziej skuteczny niż wiele elit roszczących sobie prawo do rządu dusz. Przypomniał o tym znakomity, wyemitowany w niedzielny wieczór przez TVP film, oparty na napisanej przez George’a Weigela biografii Karola Wojtyły.
Tego samego dnia na swym skromnym powyborczym podwórku Unia Wolności zaczęła redefiniować swe miejsce i zadania w polskiej polityce czasu przełomu. Czeka ją nie lada zadanie, które nie ominie także innych aktorów naszej narodowej sceny, mogących mieć chwilowe poczucie sukcesu. Jest oczywiste, że parę spraw trzeba zacząć od początku.
Więcej możesz przeczytać w 42/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.