W oświadczeniu przesłanym PAP, Stańczyk napisała: "Chcąc przybliżyć tę zawiłą problematykę, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego informuje, że z przepisów ustawy o ABW i AW wynika, iż ABW może zajmować się każdym przestępstwem, które godzi w bezpieczeństwo państwa".
"Niewątpliwie taka sytuacja ma miejsce w przypadku podejrzenia utrudnienia śledztwa i składania fałszywych zeznań przez wysokich funkcjonariuszy państwa i inne osoby publiczne. Nadmienić należy, iż zgodnie z cytowaną ustawą, uprawnienia ABW w zakresie stosowania technik specjalnych są znacznie szersze niż innych służb i organów ścigania" - oświadczyła.
Dodała, że "orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, przywołane w +Gazecie Wyborczej+, nie dotyczą ustawy o ABW i AW, a tylko policji. Przy odmiennych uregulowaniach prawnych w ABW i policji, orzeczenia te nie mają zastosowania do przepisów, na podstawie których działa Agencja".
Rzeczniczka podkreśliła także, iż "wnikliwa analiza" ustawy o ABW i AW prowadzi do "nieodpartych wniosków, iż w wyżej wymienionej sprawie, gdyby technika specjalna była stosowana przez ABW, byłaby ona zgodna z prawem. Uzyskane w jej wyniku materiały stanowiłyby pełnoprawny dowód w ewentualnym postępowaniu sądowym".
Oświadczenie rzeczniczki ABW odnosi się do informacji mediów o środowej decyzji sądu, który uchylił 100 tys. zł kaucji i zakaz opuszczania kraju wobec Janusza Kaczmarka.
Uzasadniając decyzję sądu rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie Wojciech Małek, powiedział, że w decyzji prokuratury nie wskazano, jakie dowody wskazują na podejrzenie, że Kaczmarek dopuścił się zarzucanych mu czynów. Nie odpowiedział wprost, czy sąd oceniał wartość dowodową podsłuchów. Oznajmił, że "sąd zwrócił uwagę, że prokuratura powinna uwzględnić istniejące już orzecznictwo dotyczące np. stosowania technik operacyjnych". Indagowany, czy oznacza to, że sąd zakwestionował wartość dowodową podsłuchu wobec osoby podejrzanej o fałszywe zeznania Małek odparł: "Sąd na tym etapie postępowania nie mógł wprost się wypowiedzieć, czy tak może być".
W kwietniu Sąd Najwyższy uznał, że z ustawy o policji wynika, że podsłuchy mogą być dowodami w postępowaniu karnym jedynie wobec tych osób, których konkretnie dotyczy zgoda sądu na zastosowanie takiej "kontroli operacyjnej" oraz wyłącznie wobec ściśle określonego katalogu najgroźniejszych przestępstw.
Obrońca Kaczmarka mec. Wojciech Brochwicz powiedział, że podsłuchy nie mogą być w tej sprawie dowodami, bo fałszywych zeznań nie ma w katalogu przestępstw, wobec których podsłuch jest dopuszczalny. Zdaniem Brochwicza, ponadto podsłuchy nie mogą być dowodami wobec świadka, a jedynie wobec podejrzanego (a Kaczmarek w chwili stosowania podsłuchu miał status świadka).
"Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością wiemy, że podsłuch w sprawie Kaczmarka stosowała ABW. A ta Agencja nie ściga za fałszywe zeznania czy utrudnianie śledztwa (takie zarzuty ma Kaczmarek)" - napisała zaś "Gazeta Wyborcza". Według niej, sąd powołał się na kwietniowe orzeczenie SN oraz orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego i orzecznictwo Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, z których wynika, że podsłuchów nie można wykorzystywać "przy okazji" stosowanych w innej lub przeciwko komu innemu sprawie. Według "GW", zdaniem sądu prokuratura musi wykazać dopuszczalność wykorzystania podsłuchów przeciwko Kaczmarkowi.
Po środowej decyzji sądu prokuratura może ponownie rozpatrzyć, czy wobec Kaczmarka stosować jakieś środki zapobiegawcze. Teoretycznie może ona raz jeszcze wyznaczyć takie same środki, ale musi je szczegółowo uzasadnić oraz powołać się na konkretne dowody.
Dwa tygodnie temu prokuratura ujawniła podsłuchy rozmów, obciążające Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego i Jaromira Netzla. Mają oni zarzuty m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z Ryszardem Krauzem 5 lipca w hotelu Marrriott i wzajemnego nakłaniania się do fałszywych zeznań. Tydzień temu sąd uznał za "bezzasadne i nieprawidłowe" zatrzymanie Kaczmarka, dokonane przez ABW 30 sierpnia. (PAP)
pap, em