„Utwór 'Gad' jest klamrą zamykającą „Sadzę” i ten wyjątkowy dla mnie etap. Jest utworem, od którego zaczęła się nasza współpraca z 1988 i tym, którym chcielibyśmy podziękować słuchaczom za oddanie oraz niesamowite emocje towarzyszące 'Sadzy'”. – napisała Brodka, komentując premierę swojego najnowszego teledysku.
W mocnym i niepokojącym czarno-białym klipie w reżyserii Dawida Misiornego piosenkarka zmienia się w tytułowego gada. W teledysku nie brakuje nawiązań do Bilbii, co podkreśla sama artystka. „Teledysk autorstwa Dawida Misiornego jest dla mnie rozprawieniem się z ikonicznym obrazem kobiety i węża znanym z Biblii czy sztuki. Tylko kto kogo kusi? Zapraszam do pełnej transu, pełzającej podróży” – zachęca Brodka.
Brodka myśli obrazem
Piosenkarka przykłada bardzo dużą wagę do jakości swoich teledysków, sama stając często za kamerą w roli reżyserki. Obraz i film odrywają w jej twórczość znaczącą rolę, co przekłada się również na sposób, w jaki pisze teksty.
– Pisząc teksty, zależy mi na tym by były jak najbardziej obrazowe, tak by przenosiły słuchacza w konkretne miejsce i działały na wyobraźnię. Wszystkie moje dotychczasowe płyty są jakimiś podróżami, a każda przenosi w zupełnie inne rewiry. Są trochę jak filmy fabularne w muzycznej postaci – opowiadała Brodka w podcaście "Wprost o Kulturze".
Sięgnięcie po poezję Leśmiana, jeszcze przed rozpoczęciem pracy nad płytą "Sadza" mogło być dla Brodki inspiracją do powrotu do pisania tekstów w ojczystym języku.
– Kiedy pisałam po angielsku, było zupełnie inaczej, bo ten język jest bardziej płynny, śpiewny i przyjemniejszy w odbiorze, a tutaj wszystkie te trudne zgłoski mają wprowadzać słuchacza w jakiś dyskomfort. One mają brzmieć ostro i być źródłem jakiegoś niepokoju – podkreśliła.
Czytaj też:
Brodka: System, w którym funkcjonowałam przez większość życia, zdezaktualizował się„Sadza”, czyli Brodka bez filtra. „Ta muzyka jest jak wycieczka w głąb mojego serca”