Według doniesień mediów osoby związane z polskim MSZ mogły sprowadzić do Europy setki tysięcy migrantów, a przy procederze wydawania wiz miało dochodzić do zachowań o charakterze korupcyjnym. Dotychczas w tej sprawie zarzuty usłyszało siedem osób, a czego trzy zostały tymczasowo aresztowane. Zdymisjonowany został również wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk.
Afera wizowa
Z ustaleń Onetu wynika, że były już wiceminister miał wymuszać na polskich dyplomatach wydawanie wiz wskazanym przez niego osobom. W wyniku tego procederu miał powstać cały kanał nielegalnego przerzutu imigrantów przez Europę do Stanów Zjednoczonych. Za takie transfery płacono od 25 do 40 tys. dolarów.
MSZ oświadczyło, że zerwane zostaną wszystkie umowy z firmami świadczącymi usługi outsourcingu wizowego. Zapowiedziało także przeprowadzenie audytu we wszystkich polskich placówkach konsularnych. Politycy PiS bagatelizują jednak sprawę, przekonując że proceder dotyczy nie 300 tysięcy dokumentów, a zaledwie 300.
Nowe, szokujące ustalenia
W czwartek Onet ujawnił kolejne informacje w sprawie afery wizowej. Tym razem portal opisał kulisy procederu w Indiach i współpracę polskich władz z firmą VFS Global. Jak poinformował Onet, działająca w różnych częściach świata firma miała nawiązać współpracę z polskimi władzami w 2012 r. Wówczas współpraca miała dotyczyć wniosków wizowych składanych do polskich placówek w Turcji. Jednak w 2016 r., czyli już po przejęciu władzy przez PiS, została ona rozszerzona o Białoruś, a w 2019 r. właśnie o Indie.
Rozmówcy portalu, czyli Hindusi, którzy przyjechali do Polski oraz ich polski pełnomocnik, twierdzą, że „patologie pojawiły się już na samym początku ubiegania się o wizy za pośrednictwem VFS”. Według prawnika „od 2019 r. dostęp do polskiej ambasady i konsulatu w Indiach został odcięty”.
Według niego „przeciętny Indus nie miał szans umówić się w normalny sposób” na spotkanie w VFS. „Działający w internecie system kolejkowy był blokowany przez boty oraz przez hakerów, którzy zwietrzyli na tym interes. Doszło do tego, że Hindusi płacili różnym osobom, w tym pośrednikom mającym lepsze wejścia, równowartość około 800 euro za umówienie spotkania w VFS” – powiedział, podkreślając że dla nich to były zawrotne sumy.
Według wiedzy rozmówcy Onetu „aż 90 proc. wniosków o wizę było ostatecznie odrzucanych, zgodę dostawało więc tylko ok. 10 proc. szczęśliwców”. W ocenie prawnika osoby, którym przyznawano wizy, nie były odpowiednio weryfikowane. „Bezpieczeństwo granic Polski i Europy zostało oddane w ręce Hindusów z VFS” – twierdzi.
„Mam wątpliwości czy wizy nie były od razu wbijane przez VFS” – powiedziało źródło Onetu.
Nawet 2700 wniosków dziennie
Portal, powołując się na swoje źródła, podał też liczby. Z ustaleń wynika, że każdego dnia do każdego z dziewięciu biur VFS w Indiach, zgodnie z przyjętymi limitami, trafiało po ok. 300 wniosków wizowych. W sumie to około 2700 wniosków wizowych dziennie, czyli miesięcznie 54 tys., a rocznie 648 tys. wniosków. Gdyby faktycznie pozytywnie rozpatrywanych było tylko 10 proc. to daje to 64,8 tys. rocznie zgód na legalny wjazd do Polski.
Obywatele Indii, z którymi rozmawiał Onet, przekonują jednak, że Polska nie jest dla nich atrakcyjnym krajem ani „pierwszym wyborem”, jeśli chodzi o miejsce pobytu.
Czytaj też:
„GW” opisuje nieprawidłowości w ambasadzie w Nigerii. „Załatwić spotkanie za 250 tys.”Czytaj też:
MSZ zapowiadało zerwanie umów po aferze wizowej. Firmy miały usłyszeć, że „nic się nie zmienia”