W środę na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich zatrzymano 32-letniego Sebastiana M., który od kilkunastu dni był poszukiwany przez służby w związku z tragicznym wypadkiem na autostradzie A1. Zginęła w nim trzyosobowa rodzina, w tym pięcioletni chłopiec. Z ustaleń śledczych wynika, że Sebastian M. uderzył swoim bmw w samochód ofiar z prędkością co najmniej 253 km/h.
Sebastian M. zatrzymany. „Zabrakło nam trochę szczęścia”
O kulisach zatrzymania mężczyzny mówił w środę wieczorem na antenie Polsat News minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński. – Został bardzo szybko namierzony poza granicami Polski, a w zasadzie poza granicami Europy. Tak naprawdę zabrakło nam trochę szczęścia. Pracowaliśmy bardzo intensywnie, żeby zatrzymać go skutecznie – jeszcze w weekend przebywał na terenie Turcji. Tak naprawdę zabrakło około godziny, żeby wszystkie decyzje dotyczące jego zatrzymania zostały wydane. Mniej więcej godzinę przed tym zdążył wsiąść do samolotu – relacjonował szef MSWiA.
Kamiński zaznaczył, ze strona polska była w kontakcie z policją Zjednoczonych Emiratów Arabskich. – Na miejscu była kilkuosobowa grupa pościgowa naszej policji. Minister sprawiedliwości był w kontakcie ze swoim odpowiednikiem z ZEA – powiedział minister. Podkreślił też, że Polska ma umowę ekstradycyjną z tym krajem, więc „jest to kwestia najbliższego czasu”, że 32-latek „poniesie konsekwencje karne”.
Kamiński o doniesieniach medialnych: Absolutnie zaprzeczam
Po wypadku w mediach pojawiły się doniesienia, że Sebastian M. miał mieć powiązania rodzinne z łódzkimi policjantami. – Kategorycznie zaprzeczam, żadnych powiązań, żadnych związków. Absolutnie zaprzeczam – oświadczył Kamiński.
Z kolei wcześniej w środę minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział, że jeszcze tego samego dnia podpisze wniosek o ekstradycję 32-latka do Polski. – Doradcy poszukiwanego prawdopodobnie nie wiedzieli, że (...) podpisaliśmy z tym krajem umowę o ekstradycji — skomentował poczynania zbiega minister.
Czytaj też:
Koszt ekstradycji Sebastiana M. do Polski. W grę wchodzi niemała kwotaCzytaj też:
Wypadek na A1. Inny kierowca omal nie spowodował podobnej tragedii [Film]