Donald Tusk rwie do przodu, w TVP będzie iskrzyć. „Sztabowcy PiS nie wytrzymali ciśnienia”

Donald Tusk rwie do przodu, w TVP będzie iskrzyć. „Sztabowcy PiS nie wytrzymali ciśnienia”

Jarosław Kaczyński
Jarosław Kaczyński Źródło: PAP / Piotr Polak
O debacie, która odbędzie się w TVP, stało się głośno jeszcze przed pierwszym gongiem. Donald Tusk potwierdził swoją obecność i wywołał do tablicy prezesa PiS. – Błyskawiczna rezygnacja Kaczyńskiego jednocześnie wzmocniła decyzję Tuska. Prezes PiS oddał pole – ocenia w rozmowie z „Wprost” dr Mirosław Oczkoś, ekspert ds. wizerunku i marketingu politycznego.

74,5 proc. badanych oczekuje, że przed wyborami parlamentarnymi dojdzie do debaty z udziałem partyjnych liderów – wynika z niedawnego sondażu, który został zrealizowany przez IBRiS na zlecenie RMF FM i „Rzeczpospolitej”. Co ciekawe, na ten temat zbieżne opinie ma większość respondentów, którzy deklarują się zarówno jako zwolennicy obozu rządzącego, jak i opozycji oraz z grupy niezdecydowanych.

Obowiązek zrealizowania debaty na nadawcę publicznego nakłada Kodeks wyborczy. Mogą wziąć w niej udział przedstawiciele komitetów, które zarejestrowały kandydatów we wszystkich okręgach. Zaproszenia zostały rozesłane więc do polityków Prawa i Sprawiedliwości, Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Trzeciej Drogi, Konfederacji oraz Bezpartyjnych Samorządowców.

Donald Tusk weźmie udział w debacie TVP. Jarosław Kaczyński ma inne plany

W czwartek gruchnęła wiadomość, że Donald Tusk podejmie rękawicę i pojawi się w siedzibie Telewizji Polskiej.

– Jarosławie Kaczyński, masz może chociaż odwagę (przyjść – red.) do swojej telewizji, pod skrzydła swoich funkcjonariuszy, Rachoniów i innych tego typu pisowskich namiestników telewizji i stanąć do debaty ze mną? – pytał lider PO, uszczypliwie zwracając się do politycznego rywala.

Na odpowiedź Jarosława Kaczyńskiego nie trzeba było czekać długo. Podczas spotkania w Kazimierzy Wielkiej prezes PiS poinformował, że nie zamierza wziąć udziału w debacie, bo ma już zaplanowane spotkanie w Przysusze.

– Co wybrać? Czy rozmowę z kłamczuchem, jeszcze do tego człowiekiem zupełnie zależnym od innych, wiadomo od kogo? Żeby to chociaż był Weber. Ale on? – kontrował Jarosław Kaczyński.

Nawiązywanie do Manfreda Webera, szefa Europejskiej Partii Ludowej, to zgrana karta w talii prezesa PiS, który wywoływał już niejednokrotnie niemieckiego polityka, gdy był pytany o debatę z Tuskiem.

Donald Tusk zdobył punkt przed startem? „To trafna diagnoza”

Pojawiły się komentarze, powielane przez polityków opozycji, że zanim debata się rozpoczęła, prowadzi już 1:0.

– To trafna diagnoza. Wszystko, o czym obecnie rozmawiamy w kontekście debaty, odbywa się w sferze wizerunkowej. A w polityce punkty zdobywają najczęściej te osoby, które kreują rzeczywistość, wychodzą z inicjatywą. Przez długie lata to właśnie Platforma Obywatelska i jej politycy mieli przypiętą łatkę reaktywności. Utarło się, że zaczynają działać dopiero wtedy, kiedy ktoś im coś narzuci – mówi w rozmowie z „Wprost” dr Mirosław Oczkoś, ekspert ds. wizerunku i marketingu politycznego.

– Donald Tusk pokazał, że czuje się mocny i to on jest rozgrywającym. To jest ewidentna rozgrywka w przestrzeni publicznej. Nie oszukujmy się – wydarzenie, które odbędzie się w TVP, nie będzie miało nic wspólnego z debatą. Tam nie będzie pytań wzajemnych, nie będzie prawdziwej dyskusji. To będzie festiwal oświadczeń – dodaje nasz rozmówca.

Podobnego zdania jest dr Mateusz Zaremba.

– Donald Tusk, podejmując decyzję, że stawi się w TVP, pokazał się jako odważny polityk. Przekaz, który płynie z TVP jest dość jednoznaczny, a lider PO udowodnił, że mimo wszystko nie obawia się tam pójść i debatować w programie na żywo – mówi politolog z SWPS.