"Dochodziło do promowania oficerów, którzy w moim najgłębszym przekonaniu nie powinni pełnić służby w wojsku, a zdaniem Radka mogli to robić i to na wyższych stanowiskach, z wyższymi stopniami wojskowymi. To ludzie, którzy skończyli sowieckie szkoły wojskowe, o różnych nazwach, pewnie są tam także te o które państwo pytacie" (KGB i GRU) - mówił minister.
"Ja się temu sprzeciwiałem. (...) Chodziło o to, by osoby, które nie dają rękojmi służenia tylko jednemu państwu, nie były promowane w wojsku polskim" - dodał.
W środę premier Jarosław Kaczyński powiedział w "Sygnałach Dnia", że - według niego - Sikorski "nie mieścił się" w formule naprawy Rzeczypospolitej, którą chce przeprowadzić PiS. "Jego działanie jako ministra obrony było takie, że chciał ludzi, którzy mieli patenty szkół GRU czy KGB, robić wysokimi dowódcami wojskowymi. To była istota tego sporu" - mówił premier.
Sikorski zaprzecza. "Nigdy nie wnioskowałem o awanse na wysokie stanowiska dowódcze dla osób po szkołach GRU czy KGB" - powiedział. Wezwał też premiera do pokazania dokumentów, "choć jednego wniosku generalskiego dla kogoś po szkole GRU czy KGB". "Jeśli go nie pokaże, to opinia publiczna może dojść do wniosku, że zbyt łatwo szafuje się oszczerstwem" - mówił.
W czwartek minister Szczygło przypominał o pomysłach Sikorskiego dotyczących "zagospodarowania" byłego szefa Wojskowych Służb Informacyjnych gen. Marka Dukaczewskiego. "Swoją chęć, by pan gen. Dukaczewski został dowódcą Śląskiego Okręgu Wojskowego albo objął którąś z palcówek Polski w NATO, minister Sikorski wielokrotnie mi sygnalizował, także wtedy, gdy byłem wiceministrem obrony narodowej" - powiedział Szczygło.
"Z tego co wiem, mówił też o tym na pożegnalnym (po odejściu z resortu - PAP) obiedzie, czy kolacji z dziennikarzami. (...) Jego chęć zaopiekowania się gen. Dukaczewskim jest znana powszechnie" - dodał.
W środę Sikorski zaprzeczał, by chciał mianować Dukaczewskiego dowódcą okręgu. "To ja zwolniłem gen. Dukaczewskiego z zawodowej służby wojskowej. Gdybym chciał mianować go dowódcą jakiegoś okręgu to bym to zrobił, bo leżało to w moich kompetencjach" - podkreślał.
Przyznał jednocześnie, że rozważał wysłanie Dukaczewskiego "gdzieś daleko od Warszawy np. jako attache do Pekinu". "Uważałem, że ktoś, kto nadzorował wywiad i kontrwywiad, nie powinien być +pozostawiony sam sobie+. Gdyby gen. Dukaczewki był teraz w Pekinie, chwaliłby politykę braci Kaczyńskich i ministra Szczygło, a nie doradzał Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, jak wygrać wybory" - mówił Sikorski.
Szczygło komentując te słowa powiedział w czwartek dziennikarzom, że "od kontroli nad byłymi funkcjonariuszami WSI są służby kontrwywiadu wojskowego".
Pytany, czy są inne - oprócz Dukaczewskiego - przykłady potwierdzające słowa premiera, powiedział, że "są nazwiska, wnioski generałów, które Radek chciał przedstawić do nominacji na wyższy stopień". "Jeżeli będzie potrzeba i Radek powie, że mówię nieprawdę, to proszę bardzo, jestem w stanie to udowodnić" - zapowiedział Szczygło.
ab, pap