Dorn do Ziobry ws. rzekomych wyłudzeń PO

Dorn do Ziobry ws. rzekomych wyłudzeń PO

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marszałek Sejmu Ludwik Dorn zwrócił się do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o przełożenie na okres po wyborach czynności prokuratorskich w sprawie wyłudzeń finansowych na niekorzyść PO - o ile nie wpłynie to na przebieg postępowań.

Dorn powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej, że z jego "pozapisemnych kontaktów" z Ziobro wynika, że przełożenie czynności prokuratury "nie jest wykluczone".

Marszałek argumentował w piśmie wysłanym w środę do Ziobry, że "kampania kieruje się własnymi prawami", a do głosu dochodzą w niej "wzmożone emocje". Zadeklarował jednocześnie, że przesłane mu wcześniej przez Ziobrę informacje utwierdziły go w przekonaniu, że "całkowicie nieuzasadnione" jest twierdzenie, jakoby przesłuchania świadków związane z działalnością prokuratury w tej sprawie były ingerencją w przebieg kampanii wyborczej.

"Zwracam się do pana ministra z rozważeniem sugestii ewentualnego przełożenia czynności prokuratorskich - jeśli nie wpłynie to na przebieg postępowań - na okres po wyborach parlamentarnych" - napisał Dorn do Ziobry.

"Gazeta Wyborcza" podała w czwartek, że w komendzie policji przy ul. Wilczej w Warszawie, w czterech pokojach co dzień przesłuchuje się kilka, kilkanaście młodych osób związanych z Platformą. Policjant opowiada w "GW": Pod koniec sierpnia dostaliśmy polecenie z prokuratury okręgowej: w trybie pilnym przesłuchać, zdaje się, 217 osób. Ludzie z całej Polski, głównie z Warszawy. Dostaliśmy listę ludzi i pytań. I termin: do końca września. Więc pytamy, protokoły odsyłamy prokuraturze.

Zdaniem szefa PO Donalda Tuska, wzywanie na policję ludzi, którzy pomagali lub współpracowali z PO w kampaniach wyborczych, ma "oczywisty kontekst polityczny" i ma "utrudnić PO prowadzenie kampanii". Według Tuska, urzędnicy państwowi, w tym policja, są zmuszani do pracy na rzecz PiS.

Tusk powiedział w czwartek, że rozmawiał o tym z Dornem, który obiecał, że porozmawia o sprawie z Ziobro, aby "nie było coraz gęstszej, dwuznacznej atmosfery", ale - jak dodał - ta rozmowa "nie przyniosła żadnego efektu".

Dorn podkreślał, że po spotkaniu z Tuskiem, które miało miejsce około 10 dni temu, rozmawiał z ministrem sprawiedliwości i zwrócił się do niego o przesłanie informacji w sprawie przedstawionej przez szefa PO.

Marszałek powiedział, że zainteresował się tą sprawą i chciał dowiedzieć się "czy trzeba się niepokoić". Podkreślił, że "podjął się misji dobrych usług" i jest "zmartwiony" konferencją Tuska.

Dorn dodał, że w związku ze swoim zapytaniem otrzymał od ministra Ziobry informacje, z których wynika, że "mamy tu do czynienia z czystą koincydencją, pewnym zbiegiem wydarzeń".

Marszałek podkreślił, że postępowania w sprawie "wyłudzeń finansowych na niekorzyść partii politycznych - PO i "jeszcze jednej partii" zostały wszczęte już dawno.

"Natomiast jeśli chodzi o zlecenie policji przez prokuraturę wykonania czynności w śledztwie, to decyzje w tej sprawie zapadały 18 czerwca i 25 lipca, kiedy nie można było racjonalnie przewidywać, że wkroczymy w okres kampanii wyborczej" - podkreślił Dorn.

Zdaniem marszałka, odrębną sprawą jest postępowanie w sprawie poprzedniej kampanii wyborczej posła PO Janusza Palikota. Rzecznik KGP Mariusz Sokołowski mówił w czwartek PAP, że najpierw policja otrzymała anonimowe informacje, a potem do policji zgłosiła się osoba, która opisywała nieprawidłowości podczas kampanii wyborczej.

"GW" napisała, że w Lublinie od kilku dni policja prześwietla kampanię 2005 r. biznesmena Janusza Palikota, obecnie nr 1 na lubelskiej liście PO do Sejmu.

Dorn powiedział, że zdecydowanie negatywnie ocenia "wynurzenia" posła PO Mirosława Drzewieckiego i Donalda Tuska m.in. na temat rzekomego "nadużywania aparatu władzy i policji w walce politycznej".

Według marszałka Sejmu, "jeżeli młodzi działacze PO głoszą publicznie, że policja usiłowała od nich wymusić zeznania obciążające Platformę, to może właściwą drogą postępowania byłoby (...) złożenie zawiadomienia do prokuratury". Dorn dodał, że wtedy za rzucanie fałszywych oskarżeń grozi także odpowiedzialność karna.

Zdaniem marszałka, w kategoriach "politycznych, ale też psychologii społecznej" ze strony PO i jej szefa "doszło do stosowania takiego zabiegu, który w socjologii wyborczej, politycznej określa się jako wykorzystywanie syndromu ofiary". Jak powiedział Dorn, chodzi o "prezentowanie się jako ofiara niecnych, przestępczych wręcz działań po to, by wzbudzić współczucie".

Dorn podkreślił, że podjął się "nieformalnej misji dobrej woli" także ze względu na wizerunek Polski na arenie międzynarodowej. Nie jest bowiem dobrze - jak mówił - "jeśli przedmiotem debaty publicznej stają się całkowicie bezzasadne, bezpodstawne oskarżenia o używanie w toku kampanii wyborczej aparatu represji".

ab, pap