Premier i były premier starali się jak mogli podgrzać polaryzację na linii PO-PiS i wcale na tym dobrze nie wyszli.Nie sprawdziły się prognozy mediów liberalnych, że Donald Tusk, lider PO rozgromi wiceszefa PiS Mateusza Morawieckiego. Nikt w poniedziałkowy wieczór nikogo nie rozgromił.
Tusk próbował to zrobić sprowadzając Morawieckiego do roli swojego dawnego doradcy, który przed laty poprosił go o pracę. Próbował zrzucić na niego odpowiedzialność za podwyższenie wieku emerytalnego. Pytał, ile milionów złotych Morawiecki zarobił w czasie swojego premierostwa na handlu nieruchomościami. Zarzucił premierowi, że jest agresywny, a na koniec określił rząd mianem tchórzy i dziwolągów.
Jak na lidera opozycji, która za kilka dni chce przejąć władzę wypadł dość słabo pod względem merytorycznym, choć pytania TVP zostały w taki sposób sformułowane, żeby stanowiły wygodne podprowadzenie do odpowiedzi Morawieckiego, a nie Tuska.
Mimo wszystko można było wypaść lepiej. Tyle, że lider PO niezbyt się chyba przygotował do debaty.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.