Choć znana jest głównie z „romantycznych skojarzeń”: Most Westchnień, pyszny Pałac Dożów i bogata Galleria dell'Academia, Wenecja ma swoje poważniejsze oblicze. Ludzie zagnieździli się tu jak insekty, w niezwykle mało sprzyjających do życia warunkach, na małych wysepkach pośród słonych mokradeł i tzw. wattów, czyli mulistych bagien odsłanianych podczas odpływu.
Wbrew temu, czego uczą nas gry typu SimCity, miasta nie powstają na zielonych pastwiskach, ale właśnie w miejscach trudnych i niebezpiecznych. Wenecja miała być trudna zwłaszcza dla Hunów, przed którymi na mokradłach schronili się mieszkańcy Rzymu i tam już zostali, budując jeden z najciekawszych i najdłużej trwających organizmów politycznych Europy: Republikę Wenecką.
Stopniowo osuszana, a więc zwiększająca swoją powierzchnię Wenecja, jest w dalszym ciągu żywym organizmem miejskim (choć ze stolika kawiarni na Placu św. Marka nie zawsze to widać). Żyje też jej ekosystem, a wenecjanie nie uciekną od faktu:
Wenecja tonie. W październiku na przystankach tramwajów wodnych już pojawiły się informacje dotyczące tego, jak uniknąć powodzi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.