W sobotę, 21 października Paweł Wojtunik zasugerował na antenie TVN24, że w okresie okołowyborczym politycy opozycji mogli być krótkotrwale podsłuchiwani. Jego zdaniem decyzję w tej sprawie podjąć mogło kierownictwo Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz szefowie delegatur.
Postępowanie ws. Wojtunika
Były szef służb specjalnych publicznie zapytał Mariusza Kamińskiego o prawdziwość zasłyszanych doniesień oraz rodzaj stosowanego podsłuchu. Dwa dni później CBA złożyło zawiadomienie o zniesławieniu, a we wtorek, 24 października Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła w tej sprawie śledztwo. W rozmowie z Wirtualną Polską reakcję organu podsumował sam Wojtunik. – Decyzja ta świadczy o skrajnej dyspozycyjności politycznej prokuratury – powiedział serwisowi.
Policjant odniósł się także do tempa pracy państwowego urzędu. – Znam trochę obieg dokumentów pomiędzy policją, służbami i prokuraturą. I w tym przypadku jest to tryb ekstraordynaryjny – zauważył. Podkreślił, że w przeciągu jednego dnia złożony dokument nie mógł zostać zarejestrowany, a tym bardziej stosownie oceniony.
Dwa zarzuty dla byłego szefa CBA
W poniedziałek, 23 października szef MSWiA zapowiedział, że w doniesieniu znajdzie się informacja o „popełnieniu przez P. Wojtunika przestępstwa z art. 212 KK”. Dzień później prokuratura przekazała jednak, że postępowanie dotyczy również art. 235 związanego z „tworzeniem fałszywych dowodów dla podjęcia ścigania o przestępstwo”.
Były szef CBA nazwał zawiadomienie „wadliwym” i podkreślił, że jego przyjęcie „świadczy o arogancji, indolencji prawnej prokuratorów, którzy taką decyzję podjęli”. – Odbieram to jako próbę wykreowania celowego postępowania, aby móc mnie ścigać, bilingować i w dalszym ciągu zastraszać i prześladować – podsumował w rozmowie z Wirtualną Polską.
Czytaj też:
Ziobro ostro zareagował na pomysł likwidacji CBA. Pisze o „szambie” i „smrodzie”Czytaj też:
Władysław Kosiniak-Kamysz był inwigilowany? „GW”: Wykorzystano starą sprawę jego stryja