W ramach cyklu „Wolna sobota” na portalu „Gazety Wyborczej” ukazał się tekst: „Tłum nie rozumie ni w ząb, co to jest patriotyzm, racja stanu, suwerenność” autorstwa Jarosława Bratkiewicza. Artykuł pojawił się w części publicystycznej serwisu, od której redakcja odcina się stanowiskiem: „Opinie publikowane w naszym serwisie wyrażają poglądy osób piszących i nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji”. Esej Bratkiewicza został jednak opatrzony także adnotacją: „Adam Michnik poleca”.
Tekst Jarosława Bratkiewicza. Publicysta pogardliwie o „ludzie pisowskim”
Co takiego promuje redaktor naczelny „Wyborczej”? Jarosław Bratkiewicz w swoim tekście diagnozuje „Polskę PiS-u”, przypisując jej animalistyczne cechy. „Polska PiS-u 15 października cofnęła się o krok, o dwa. Ale trwa. Szczerzy kły, parska i furczy ze złości” – twierdzi. W jego ocenie już w latach 2006-2007, a więc pod koniec pierwszej kadencji koalicyjnych mniejszościowych rządów PiS-u z LPR-em i Samoobroną „ponad powagą spraw i celów państwowych, rozhuśtała się iście małpoludzia czereda”. W jej skład mieli wejść rządzący i „lud pisowski”, który „nabożnie otacza tę partię”.
Dalej nie brakuje zwierzęcych porównań polityki PiS-u. Wychodząc od „Księgi dżungli” Kiplinga autor zrównuje poczynania polityków Prawa i Sprawiedliwości i ich akolitów do „ludu małpiego”. Przywołuje cytat z powieści, gdzie wspomniany lud opisywany jest jako „głupie, zły, niechlujny i bezczelny”. W kolejnych akapitach pojawiają się też inne odwołania i porównania, ale właśnie to przyciągnęło największą uwagę komentujących.
Bratkiewicz krytykowany od prawa do lewa
Tekst szybko został zauważony na portalu X (dawniej Twitter) i skrytykowany przez dziennikarzy z różnych mediów. „Tekst podły. Przesączony poczuciem własnej wyższości i pogardą wobec innych. Jak można pisać o ludziach, że w istocie są podludźmi?” – pytał Jacek Gądek z portalu Gazeta.pl, podległego podobnie jak „Gazeta Wyborcza”, wydawnictwu Agora.
Dużo miejsca krytyce publikacji Bratkiewicza poświęciła Estera Flieger, która publikuje m.in. w „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Rzeczpospolitej”, ale ma na swoim koncie także teksty dla „Wyborczej”. „Jarosław Kaczyński powinien wysłać Bratkiewiczowi co tylko chce – kwiaty, dobrą whisky. Niewiele osób zrobiło więcej, by udowodnić, że ojkofobia istnieje. No jeszcze ktoś uważa, że te teksty warto u siebie publikować” – napisała w jednym z postów na portalu X. Samuel Pereira z tvp.info skomentował postać autora tekstu. „Jarosław Bratkiewicz, ojciec resetu z Rosją na łamach Gazety Wyborczej dehumanizuje politycznych oponentów”. – napisał.
„Bratkiewicz w Gazecie Wyborczej po raz kolejny używa słów ambitniejszych od przekazu, którym stara się zmolestować czytelnika. Po odjęciu kwiecistej mowy – pozostaje jedynie w najlepszym razie brak kultury” – skwitował Patryk Słowik z Wirtualnej Polski. „Nie wiem, co gorsze, groteskowe poczucie wyższości czy kwieciście kiczowaty styl prozy, w którym jest wyrażone. Wolałbym przeczytać coś napisanego przez małpoludy”- podsumował Ben Stanley, socjolog i politolog z SWPS.
Publikację skrytykował też wiceminister MSZ Paweł Jabłoński, określając autora mianem „wyjątkowej kanalii”.
Dominika Wielowieyska z „Wyborczej” odpowiada na tekst Bratkiewicza
Polemikę z tekstem Jarosława Bratkiewicza napisała Dominika Wielowieyska, dziennikarka „Gazety Wyborczej”. Autorka zapowiedziala tekst na portalu X jako sprzeciw wobec artykułu, ale też wobec obrażania wyborców PiS-u. W tekście Wielowieyska odcina się od języka używanego przez publicystę i postuluje wprowadzenie nowego poziomu debaty publicznej, bez obrażania adwersarzy – w tym przypadku kilku milionów wyborców PiS-u.
„Polska demokratyczna, patriotyczna, otwarta na świat, kreatywna wygrała te wybory. Musi przestawić kraj na nowe tory. Ale niech nie obraża się na wyborców PiS i nie wyraża pogardy pod ich adresem” – czytamy w jej tekście. Język, którego używa Bratkiewicz, dziennikarka porównuje do retoryki Jarosława Kaczyńskiego czy Krystyny Pawłowicz.
twitterCzytaj też:
MSZ ujawnia notatkę z 2008 roku. Według Waszczykowskiego wtedy zapoczątkowano „prorosyjską politykę”