W środę 25 października Donald Tusk udał się do Brukseli, gdzie spotkał się m.in. z szefową Komisji Europejskiej. – Jestem tutaj wciąż jako lider opozycji, nie jako premier, ale czas płynie i to nieubłaganie. Musiałem podjąć tę inicjatywę, zanim dojdzie do ostatecznych rozstrzygnięć powyborczych, ponieważ trzeba użyć wszystkich, nawet niestandardowych metod, aby ratować pieniądze, które Polsce się należą, które wynikają zarówno z tradycyjnych funduszy europejskich, jak i z KPO – wskazał podczas konferencji prasowej były premier. Do słów lidera PO odniósł się m.in. Mateusz Morawiecki.
Co dalej z KPO? Najnowsze ustalenia
Z nieoficjalnych informacji RMF FM wynika, że obecny rząd wynegocjuje 5 mld euro zaliczki ze zmodyfikowanego Krajowego Planu Odbudowy, ale wpłynie ona do Polski, kiedy na czele rządu może już stać Donald Tusk. Parlamentarna arytmetyka wskazuje, że chociaż Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory, to ma zbyt mało mandatów w Sejmie i Senacie, aby sprawować samodzielne rządy. Sojusz zawiązały KO, Trzecia Droga i Lewica, które wspólnie dysponują większością.
Katarzyna Szymańska-Borginon, korespondentka RMF FM w Brukseli, ustaliła, że obecnie negocjowana jest modyfikacja KPO związana z prośbą rządu Mateusza Morawieckiego o dodatkowe 23 mld euro pożyczki. Gdyby wniosek został zaakceptowany, umożliwiłoby to Polsce skorzystanie z nowej zaliczki, w wysokości 5 mld euro, która – jak wynika z nieoficjalnych ustaleń – nie będzie „obwarowana stawianymi przez Unię Europejską warunkami związanymi z praworządnością”.
Rzecznik Komisji Europejskiej przekazał RMF FM, że posiedzenie Rady ministrów UE ds. gospodarczych zostało zaplanowane na 8 grudnia. To właśnie podczas tego spotkania mają zostać przyjęte zmienione plany KPO. „Po decyzji Rady UE muszą zostać jeszcze podpisane odpowiednie umowy finansowe. Oznacza to, że wypłata 5 mld euro zaliczki nastąpi raczej w styczniu” – czytamy.
Czytaj też:
Andrzej Duda podjął decyzję. Kolejne zmiany w Kancelarii PrezydentaCzytaj też:
Premier Morawiecki przeciągnął na stronę PiS 6 posłów? To wciąż za mało