Na warszawskim Grochowie, na al. Jerzego Waszyngtona, miał miejsce śmiertelny wypadek. Motorniczy tramwaju potrącił mężczyznę w wieku 40 lat, a następnie odjechał. Do zdarzenia doszło 9 listopada po południu. Jak wynikało z nieoficjalnych ustaleń „Gazety Wyborczej”, mężczyzna miał być przez 70 metrów ciągnięty za tramwajem.
Wypadek w Warszawie. Motorniczy miał nie wiedzieć, że potrącił 40-latka
Maciej Dutkiewicz z Tramwajów Warszawskich, cytowany przez RMF MAXX, informował, że 40-latek wysiadł z tramwaju i po zamknięciu drzwi „dostał się pod już ruszający tramwaj”. Tramwaje Warszawskie współpracowały od wczoraj z policją, by wyjaśnić szczegóły tego zdarzenia.
Według ustaleń portalu kierujący tramwajem nie zdawał sobie sprawy, że doszło do wypadku, a następnie niczego nieświadomy ciągnął mężczyznę przez krótki czas za składem. Pojazd zaczął wyhamowywać dopiero kawałek dalej, gdy o zdarzeniu zawiadomił go nadzór ruchu. Dyżurny jednostki dowiedział się natomiast o wypadku od innego motorniczego, który nieco później przyjechał na przystanek, gdzie doszło do wypadku.
Do zdarzenia doszło na pokładzie starego typu tramwaju, niewyposażonego w monitoring. Wiadomo też, że motorniczy w chwili wypadku nie był pod wpływem alkoholu, lecz analizie laboratoryjnej poddana zostanie jeszcze jego krew, którą wczoraj od niego pobrano. Z Tramwajami Warszawskimi motorniczy związany jest od 2016 roku.
Sprawę przejęła już Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Śledztwo trwa. Kierowca tramwaju zostanie wkrótce przesłuchany, jednak nie wiadomo, czy w charakterze podejrzanego, czy jako świadek wypadku.
Czytaj też:
Nurek zginął podczas poszukiwań Grzegorza Borysa. Nowe informacje ws. wypadkuCzytaj też:
Czołowe zderzenie dwóch aut na Podkarpaciu. Jedna osoba jest ranna