Jacek Kurski zajął jego miejsce. Były prezes wygrał w sądzie z TVP

Jacek Kurski zajął jego miejsce. Były prezes wygrał w sądzie z TVP

Janusz Daszczyński
Janusz Daszczyński Źródło: PAP / Jakub Kamiński
Janusz Daszczyński wygrał z TVP w sądzie pracy. Muszą zapłacić mu ponad 60 tys. zł.

Daszczyński został nowym prezesem w lipcu 2015 roku. Miał tę funkcję obejmować aż do połowy 2019 roku, jednak rozwiązano z nim umowę. Trzy dni później otrzymał dokument, z którego wynikało, że miał „upłynąć czas, na który była zawarta” – informuje "Gazeta Wyborcza".

TVP ma zapłacić mu ponad 60 tys. zł

Były prezes TVP postanowił walczyć o swoje w sądzie. Interia poinformowała 17 listopada, że sprawę ostatecznie wygrał – Telewizja Publiczna musi zapłacić mu 62 tys. zł, co stanowi równowartość trzech miesięcy pracy. Co ważne, w razie wypowiedzenia umowy, miał też mieć zagwarantowany sześciomiesięczny okres wypowiedzenia. Ta sprawa jest jednak w toku.

W rozmowie z Interią wyrok skomentował radca prawny z kancelarii Wojewódka i Wspólnicy Sp. K. dr Marcin Wojewódka, który reprezentował przed sądem byłego prezesa TVP. – Sądy, tak Najwyższy jak też Okręgowy w Warszawie, potwierdziły jednoznacznie, że mechanizm „wygaszania” zastosowany w małej ustawie medialnej był złem i nadużyciem prawa. Dr Wojewódka dodał, że przez to „chronieni pracownicy tracili pracę z dnia na dzień”.

„Mała ustawa medialna” zmarginalizowała rolę Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

„Mała ustawa medialna” uchwalona została 30 grudnia 2015 roku. Wtedy też, wraz z jej ogłoszeniem, mandaty członków zarządów i rad nadzorczych TVP po prostu wygasły. Opozycja wskazywała, że zmarginalizowała ona rolę Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a uzależniając skład zarządu spółek medialnych od ministra skarbu państwa, doprowadziła do ograniczenia niezależności mediów publicznych. Zaskarżył ją wtedy Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar i posłowie Nowoczesnej. Trybunał Konstytucyjny uznał później, że ustawa jest częściowo niezgodna z konstytucją.

Po Daszczyńskim prezesem TVP został . Teraz być może Daszczyński powróci na stanowisko po latach. „Jest przedstawiany w kuluarach jako osoba, która może zastąpić Mateusza Matyszkowicza” – podaje Interia.

Czytaj też:
Barbara Nowak mówiła o pokojach do masturbacji w przedszkolach. Ambasada Szwecji reaguje
Czytaj też:
Glapiński stanie przed Trybunałem Stanu? Tusk: Mamy większość

Źródło: Interia.pl / „Gazeta Wyborcza”