Główny Inspektor Ochrony Środowiska wydał zgodę, by do sierpnia 2024 roku przez Polskę przejechały ciężarówki transportujące odpady agrochemiczne (m.in. toksyczne i bardzo toksyczne środki ochrony roślin) – ustaliła redakcja RMF FM. Wnioskowała o to białoruska firma z Homla.
Ruszą z Białorusi. Końcowy przystanek to Francja
Mają one pokonać trasę z Białorusi do małej miejscowości Salaise-Sur-Sanne w południowo-wschodniej części Francji – tam odpady ma odebrać firma, która zajmuje się przetwórstwem agrochemikaliów. Jacek Ozdoba – były wiceszef resortu klimatu i środowiska – mówi dla RMF FM, że „Polska nie miała możliwości odmowy transportu”.
Związane jest to z konwencją bazylejską. To umowa międzynarodowa, regulująca kwestię transportu i usuwania odpadów niebezpiecznych. Nazwę wzięła od tego, że została sporządzona w Szwajcarii, w Bazylei – w 1989 roku. Ratyfikuje ją 190 państw, w tym Polska – od 1992 roku.
Transportem zajmie się polska, a nie białoruska firma
Warto dodać, że ciężarówki z Białorusi generalnie nie mają pozwolenia na wjazd do Polski, więc w pewnym sensie konwencja bazylejska robi wyjątek, dając ciężarówkom wstęp przez wymienione w zezwoleniu przejście graniczne Kukuryki. Transporty ponadto, wyjaśnia GIOŚ, nie będą realizowane przez firmę białoruską, ale Polską, z siedzibą w Warszawie. Jest ona wpisana do bazy danych o produktach i opakowaniach oraz o gospodarce odpadami (BDO).
Redakcja RMF FM ustaliła, że przez Polskę przejedzie 37 takich transportów. Mają jednak czas do sierpnia 2024 roku. Gdy ciężarówki pojawią się na granicy, będą każdorazowo dokładnie skontrolowane przez Krajową Administrację Skarbową. Potem, w zależności od sytuacji, w ramach rutynowych kontroli także przez ITD.
Chemikalia muszą być przewożone w specjalnych warunkach
Inspekcja Transportu Drogowego dodaje, że każdy planowany transport musi widnieć w bazie Systemu Elektronicznego Nadzoru Transportu (SENT). GIOŚ podaje, że jak na razie w związku z wydanym pozwoleniem nikt nie zgłaszał jeszcze przewozu odpadów. Warto dodać, że chemikalia muszą być transportowane w ściśle określonych warunkach. Mają być umieszczone w specjalnych bębnach, a także spięte ze sobą (w każdym takim pakiecie mają być 4 pojemniki). Tak przygotowane będą układane na paletach.
RMF informuje, że Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska jasno określił, w jaki sposób mają być przewożone odpady. Każdy transport musi spełniać m.in. warunki określone w umowie dotyczącej międzynarodowego przewozu drogowego towarów niebezpiecznych – ADR, sporządzonej w Szwajcarii, w Genewie w 1957 roku (ratyfikowanej przez Polskę w roku 1975). „Przepisy umowy są nowelizowane w cyklu dwuletnim” – czytamy na stronie Sejmu.
Droga prowadzi przez granicę polsko białoruską
Każdy transport będzie dokładnie kontrolowany. Jeśli ta nie wykaże nieprawidłowości, kierowca będzie kontynuował jazdę według trasy określonej przez GIOŚ. Zaczyna się ona na granicy polsko-białoruskiej, w okolicy wsi Kukuryki (woj. lubelskie), a kończy na dawnym przejściu granicznym z Niemcami w Jędrzychowicach (woj. dolnośląskie). Prowadzi m.in. przez Łódź.
Na razie nie wiadomo, kiedy dokładnie będzie miał miejsce pierwszy, jak i kolejne transporty.
Czytaj też:
Znowu niebezpiecznie na granicy z Białorusią. Atak na polskie patroleCzytaj też:
Przewoźnicy z kolejnego kraju dołączą do blokady ukraińskiej granicy