Eliza Olczyk, „Wprost”: Spodziewał się pan, że tak szybko po wyborach dojdzie do zgrzytu w nowej koalicji? Myślę o tzw. przepisach wiatrakowych dołączonych do ustawy o mrożeniu cen energii, które wywołały ogromną awanturę.
Bogdan Zdrojewski: Prawdę mówiąc nie spodziewałem się tego.
Co właściwie się wydarzyło?
Za mało wiem, żeby odpowiedzieć na to pytanie. Nie wykluczam jednak, że do zawirowań wokół tej ustawy doszło m.in. z powodu niezwykle długiego czasu oczekiwania na nowy rząd – niemal dwa miesiące.
Nowa większość, która się wyłoniła zaraz po wyborach, nie chce siedzieć z założonymi rękami i nic nie robić. Zabrała się więc do różnych prac. Ale w sytuacji kiedy nie ma rządu, nie ma partnera do weryfikacji różnych pomysłów, posłowie działają w próżni i łatwo o błąd.
I ja to tak interpretuję.
Wiemy już, że przepisy wiatrakowe zostały usunięte z ustawy dotyczącej zamrożenia cen energii na przyszły rok. Poza tym pojawiła się informacja, że w przyszłości projekty nowej koalicji będą przede wszystkim rządowe, a nie poselskie.
To właściwy kierunek, choć oczywiście w czasie ostatnich ośmiu lat dominowały tzw. projekty poselskie, mimo że za każdym takim projektem stał określony minister.
Rządzący uciekali w ten sposób od konsultacji międzyresortowych.
Dokładnie tak. Donald Tusk, kandydat na premiera, chce zlikwidować tę fikcję. Chce, żeby autorzy projektów ustaw byli przede wszystkim rządowi i nie chce iść drogą na skróty.
Czy ustawa o zamrożeniu cen energii, która najbardziej interesuje obywateli, zostanie szybko przyjęta i wejdzie w życie od stycznia?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.