Paulina Hennig-Kloska dostała bukiet kwiatów od kolegów z partii po tym, gdy w płomiennym wystąpieniu atakowała PiS, że nie przygotowało na czas przepisów chroniących obywateli przed wzrostem cen energii elektrycznej w 2024 roku. Rzeczywiście, gdyby Zjednoczona Prawica chciała, to już dawno stosowne przepisy by uchwaliła, jeszcze przed wyborami. Ale tego nie zrobiła i w efekcie udowodniła, że stosunki w nowej koalicji, która lada dzień rozpocznie rządy, nie będą różowe.
Każdy minister powinien uważnie patrzeć pod nogi, czy aby nie następuje na minę.
Koalicja podkula ogon
Ten bukiet kwiatów dla przyszłej minister klimatu i środowiska był bardzo wymowny. Taki sam dostała równo sześć lat wcześniej (bez jednego dnia) Beata Szydło, gdy pod presją kolegów ustąpiła ze stanowiska premiera. Wtedy również były uściski i gratulacje. W Zjednoczonej Prawicy nie brakowało bowiem brutalnych walk już od pierwszego dnia po wyborach w 2015 roku. To wtedy nagle pojawiły się pogłoski, że Szydło, która całą kampanię była przedstawiana jako kandydatka na premiera, może być zastąpiona Piotrem Glińskim.
Po wydarzeniach ostatnich dni widać jednak, że podkładanie min pod kolegami z własnego obozu rządzącego nie jest wyłączną domeną PiS.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.